W ostatnią sobotę urządziłam towarzyską kolację dla ośmiu osób, połączoną z imieninami Sławka. Świetne towarzystwo przyjaciół, wino i podobno dobre jedzenie sprawiły, że wieczór był bardzo udany. Ale z racji prowadzenia kulinarnego bloga chciałam głównie zająć się tutaj aspektem kulinarnym, bo to głównie moja zasługa. Celowo piszę głównie, bo Sławek upiekł swój słynny chleb orkiszowy z siemieniem lnianym i słonecznikiem, który był hitem wieczoru razem z tulipankami 3D z pomidorków koktajlowych z fetą wykonanych przez Monikę.
Na pierwszy ogień i pierwszy głód poszły zimne przekąski, a były to: sałatka Caprese, pieczony schab z sosem jabłkowym, szynkowe róże, roladki z mozzarelli i łososia wędzonego, kulki melona z szynką parmeńską i sałatka korzenna ze śledzi w kokilkach. Wszystko to w akompaniamencie Sławkowego chleba ze smalco-boczkiem i ogórkiem kiszonym. Notabene, słoik półlitrowy tego rarytasu skończył się najszybciej.
Na drugi ogień i mniejszy głód poszła ciepła przystawka – pieczony camembert z orzechami, rukolą i sosem żurawinowym. Ten chleb popsuł mi szyki, bo już nikt nie był głodny, a jeszcze nie podałam dania głównego! Biesiadnicy dostali więc dziecięce porcje – roladki mięsne z orzechami w sosie borowikowym z puree z zielonego groszku i musem z kalafiora. Niby nie mogli już nic wcisnąć, ale dali radę! A roladki własnoręcznie pod moim czujnym okiem wykonał młody Sławek, adept pierwszej klasy technikum gastronomicznego. Uwieńczeniem kolacji był pyszny deser – sernik z musem malinowym w smużce czekolady.
Niedziela bez gotowania! Dojadamy resztki!
Przepisy wkrótce na blogu.
Na pierwszy ogień i pierwszy głód poszły zimne przekąski, a były to: sałatka Caprese, pieczony schab z sosem jabłkowym, szynkowe róże, roladki z mozzarelli i łososia wędzonego, kulki melona z szynką parmeńską i sałatka korzenna ze śledzi w kokilkach. Wszystko to w akompaniamencie Sławkowego chleba ze smalco-boczkiem i ogórkiem kiszonym. Notabene, słoik półlitrowy tego rarytasu skończył się najszybciej.
Na drugi ogień i mniejszy głód poszła ciepła przystawka – pieczony camembert z orzechami, rukolą i sosem żurawinowym. Ten chleb popsuł mi szyki, bo już nikt nie był głodny, a jeszcze nie podałam dania głównego! Biesiadnicy dostali więc dziecięce porcje – roladki mięsne z orzechami w sosie borowikowym z puree z zielonego groszku i musem z kalafiora. Niby nie mogli już nic wcisnąć, ale dali radę! A roladki własnoręcznie pod moim czujnym okiem wykonał młody Sławek, adept pierwszej klasy technikum gastronomicznego. Uwieńczeniem kolacji był pyszny deser – sernik z musem malinowym w smużce czekolady.
Niedziela bez gotowania! Dojadamy resztki!
Przepisy wkrótce na blogu.