
Na pierwszy ogień i pierwszy głód poszły zimne przekąski, a były to: sałatka Caprese, pieczony schab z sosem jabłkowym, szynkowe róże, roladki z mozzarelli i łososia wędzonego, kulki melona z szynką parmeńską i sałatka korzenna ze śledzi w kokilkach. Wszystko to w akompaniamencie Sławkowego chleba ze smalco-boczkiem i ogórkiem

Na drugi ogień i mniejszy głód poszła ciepła przystawka – pieczony camembert z orzechami, rukolą i sosem żurawinowym. Ten chleb popsuł mi szyki, bo już nikt nie był głodny, a jeszcze nie podałam dania głównego! Biesiadnicy dostali więc dziecięce porcje – roladki mięsne z orzechami w sosie borowikowym z puree z zielonego groszku i musem z kalafiora. Niby nie mogli już nic wcisnąć, ale dali radę! A roladki własnoręcznie pod moim czujnym okiem wykonał młody Sławek, adept pierwszej klasy technikum gastronomicznego. Uwieńczeniem kolacji był pyszny deser – sernik z musem malinowym w smużce czekolady.
Niedziela bez gotowania! Dojadamy resztki!
Przepisy wkrótce na blogu.

Udostępnij