Trzęsienie ziemi – tak krótko można scharakteryzować miniony rok w Realu Madryt. Był to rok raczej smutny i deszczowy, a gdy wreszcie zza gęstych chmur wyjrzało słońce, świeciło bardzo krótko i nie pozwalało się ogrzać. W ostatnim meczu 2017 roku świeżo upieczony klubowy mistrz świata u siebie na Bernabéu został rozjechany przez Barcelonę, co nie tylko pokazało, jak niewiele znaczy wywalczony w Emiratach tytuł, ale też stanowiło pierwsze ostrzeżenie, że Real może i przywozi puchary, lecz wcale nie gra tak dobrze. Ten mecz już na starcie 2018 roku wyjaśnił jedno – Królewscy nie obronią mistrzostwa Hiszpanii, mieli tylko 34 punkty i tracili do Katalończyków aż 11, a jeśli ktoś się jeszcze łudził, musiał przestać po porażce z Villarrealem w Madrycie. 24 stycznia królewska twierdza (w tamtym sezonie był to raczej zamek z piasku) padła po raz kolejny, znów w sposób niegodny wielkiego klubu. W ćwierćfinale Pucharu Króla Real przegrał z Leganés i nieoczekiwanie odpadł z rozgrywek. Pozostała tylko walka w Lidze Mistrzów, którą po wielkim cierpieniu i przy dużej dozie szczęścia Real ostatecznie wygrał (3-1 z Liverpoolem w Kijowie 26 maja), ale nawet wtedy, gdy wreszcie po raz pierwszy od dawna dla madridistas zaświeciło słońce (bo wcześniej musieli przełknąć zaledwie 3. miejsce w lidze hiszpańskiej z jakże wstydliwą, upokarzającą stratą aż 17 punktów do Barcelony), radość z historycznego, trzeciego z rzędu triumfu zepsuł Cristiano Ronaldo sugerując opuszczenie klubu. Zanim to stało się faktem, odejście ogłosił Zinédine Zidane, główny architekt wielkich sukcesów z ostatnich trzech lat, który przez 29 miesięcy pracy zdobył tu 9 pucharów. 31 maja Francuz przekazał, że chce odpocząć od futbolu i nie będzie już trenował Realu. Zastąpił go Julen Lopetegui, były trener hiszpańskiej kadry. Nie był pierwszym wyborem Florentino Péreza, lecz był jedynym dostępnym.
Duże nadzieje wiązano z okienkiem transferowym. Fani Realu oczekiwali stanowczych ruchów i przede wszystkim zmian w formacji ofensywnej, konkretnie rozbicia nieefektywnego tria BBC z naciskiem na obu panów B. Główny napastnik Karim Benzema grał fatalnie i w lidze hiszpańskiej strzelił tylko 5 goli, Gareth Bale znów długo się leczył i z formą wystrzelił dopiero w finale LM. Trio owszem, zostało rozbite, ale zupełnie w inny sposób – odszedł Cristiano Ronaldo, główny motywator i motor napędowy ataku Królewskich gwarantujący 50 goli co sezon. W poszukiwaniu nowego wyzwania trafił do Juventusu, a decydenci Realu nie kupili nikogo w jego miejsce. Skutki tego zaniechania są katastrofalne i bardzo szybko dały o sobie znać.
Julen Lopetegui rozpoczął od porażki z Atlético w meczu o Superpuchar Europy. Zidane prowadził Los Blancos w 8 finałach i wszystkie je wygrał, Lopetegui poległ już za pierwszym razem. Potem zanotował długą serię żenujących porażek, co musiało oznaczać zwolnienie baskijskiego trenera jeszcze w październiku, po kolejnej kompromitacji w Klasyku z Barceloną (porażka 1-5). Pałeczkę przejął trener rezerw Santiago Solari, były zawodnik Królewskich i kolejny „dobry wujek” na wzór Zidane’a. Wyniki się poprawiły, ale gra dalej kuleje – jest wolna, dostojna i usypiająco nudna. Real męczy się z każdą ekipą, a wydarte zwycięstwa po 1-0 z ligowymi outsiderami są traktowane jak sukces. W lidze hiszpańskiej ma 8 punktów straty do lidera (i jeden zaległy mecz), ale to wynik słabej postawy Barcelony, a nie dobrej gry Los Blancos. To najsłabszy Real od ponad dekady, w 16 meczach ligowych madryckie sieroty po Cristiano strzeliły 24 gole (najsłabszy rezultat od sezonu 1993/1994), mniej niż Celta czy Levante, a Barcelona ma dwa razy tyle (nawet Messi z Suárezem mają we dwóch więcej trafień niż cały Real!). Najlepiej wypada Benzema, lecz jego wynik to 6, drugi jest Bale z 4 golami, tymczasem Ronaldo w Serie A niedawno trafił po raz 14.
Pod koniec grudnia znów na moment zaświeciło słoneczko – Real po raz trzeci z rzędu wygrał Klubowe Mistrzostwa Świata i przez rok z dumą będzie nosił zaszczytny tytuł najlepszej drużyny, jednak pokonanie ekipy z Emiratów było obowiązkiem i nie należy tego przeceniać. Prawdziwą wartość Realu poznamy w starciach z hiszpańskimi i europejskimi rywalami. Na razie Królewscy ewidentnie sobie nie radzą. Są wypaleni, bez formy, bez pomysłu na grę i często bez ambicji.
Szczegółowe statystyki oficjalnych występów Realu Madryt w 2018 roku:
Rok 2018 | Mecze | Zwycięstwo | Remis | Porażka | Bramki |
La Liga | 38 | 22 | 8 | 8 | 88-49 |
Puchar Króla | 6 | 4 | 1 | 1 | 17-5 |
Liga Mistrzów | 13 | 9 | 1 | 3 | 28-14 |
Superpuchar Europy | 1 | 0 | 0 | 1 | 2-4 |
KMŚ | 2 | 2 | 0 | 0 | 7-2 |
Razem | 60 | 37 | 10 | 13 | 142-74 |