Wysoka wygrana w ostatnim meczu – zjawisko jakże rzadkie w tym sezonie, wprawdzie nie wpłynęła na sytuację Realu w hiszpańskiej La Lidze, lecz chwilowo poprawiła humory kibiców dając nadzieję na początek dobrej serii. Dzisiaj pora na inne rozgrywki – te, w których Real nadal się liczy w walce. W rewanżowym spotkaniu Pucharu Króla z Leganés należało postawić kropkę nad i – wystarczyło nie przegrać, by awansować do półfinału rozgrywek. Ale „Ogórki” spod Madrytu okazały się lepsze od przesolonych ogórków ze stolicy. Real przegrał, odpadł z rozgrywek, a Los Pepineros sprawiły największą sensację tej edycji Copa del Rey. Zidane zlekceważył rywala, wystawił rezerwowy skład, a ten miotał się po boisku jak dzieci we mgle. Zawodnicy biegali jak stado baranów po łące, dokładnie tak samo jak tydzień temu, ale tam ostatnią akcją Asensio uratował zwycięstwo. Dzisiaj Hiszpan zawiódł wespół ze wszystkimi swoimi kolegami, z bezproduktywnym Isco na czele. Król jest nagi i chyba już każdy to widzi. Może nie Zidane, bo ten żyje w alternatywnej rzeczywistości. Czas wrócić na ziemię…
Przez pierwsze 45 minut Real Madryt na Bernabéu, u siebie w domu nie przeprowadził ani jednej akcji, nie oddał ani jednego strzału. Tymczasem gdy goście w 31. minucie wyszli na prowadzenie za sprawą precyzyjnego uderzenia Eraso, był to już czwarty strzał na bramkę Casilli. Wyrównanie Benzemy po przerwie dało nadzieję, ale zaraz potem Gabriel wybił Królewskim z głowy marzenia o wygranej. Przez ponad pół godziny Real stać było tylko na 2 celne uderzenia – jedno Karima, drugie Ramosa, oba bez problemów wybił Champagne. To by było na tyle. Tak gra mistrz Hiszpanii, Europy i świata. Wolno, schematycznie, nudno, bez pomysłu, z setkami bezproduktywnych podań po obwodzie. Real gra, a świat się śmieje.
Nie wiem, czy tak grający Real Madryt B poradziłby sobie w III lidze będąc na miejscu Castilli. Zresztą III liga, II liga, czy teraz I – co za różnica? Każdy przyjeżdża do Madrytu jak po swoje i ładuje po 2 gole. Co się stało z tymi piłkarzami, trudno powiedzieć. Co Zidane z nimi zrobił? Ci sami ludzie w sierpniu ograli Barcelonę. Ci sami! A teraz oddają 3 strzały w meczu o życie z ligowym średniakiem. W meczu o sezon, o jedyny puchar, na który jeszcze mieli szansę. Co tu komentować…