Miniony rok był dla Realu Madryt wyjątkowy. Nie chodzi o samą liczbę zdobytych trofeów (choć i ta jest całkiem pokaźna, bo 4 puchary nieznacznie tylko ustępują wyczynowi z 2017 roku, gdy gablotę Los Blancos wzbogaciło 5 pucharów), ale całą otoczkę, jaka im towarzyszyła. Gdy latem 2021 wypalonego Zidane’a na stanowisku trenera zastąpił Carlo Ancelotti, trudno było oczekiwać cudów, skoro Włoch już wiele lat wcześniej stracił kontakt z wielkim futbolem, gdy został zwolniony kolejno z trzech wielkich klubów. Do tego posypała się obrona – odeszli Ramos i Varane, dwa filary królewskiej defensywy, a mizernego ataku nie wzmocnił żaden klasowy napastnik. A jednak wszystko zadziałało perfekcyjnie:
– w styczniu Real wygrał Superpuchar Hiszpanii pokonując najpierw Barcelonę 3-2, potem Athletic 2-0
– w kwietniu, na 4 kolejki przed końcem rozgrywek, Real po raz 35. został mistrzem Hiszpanii
– w maju Real wygrał Ligę Mistrzów pokonując 1-0 Liverpool Kloppa
– w sierpniu Real pokonał Eintracht 2-0 dorzucając do kompletu Superpuchar Europy.
Wspomniana otoczka dotyczyła głównie Ligi Mistrzów, bo w hiszpańskiej La Lidze madrytczycy dominowali od samego początku, a rywale zwyczajnie nie dojechali (co wcale nie umniejsza sukcesu). Jednak w Champions League madrytczycy nie byli faworytem. Tym bardziej, gdy zaczęli od porażki na własnym stadionie z mistrzem Mołdawii Sheriffem Tyraspol. Jednak wygrali grupę, a potem kolejno odprawiali z kwitkiem wielkich europejskich faworytów, w żadnym z dwumeczów nie będąc optycznie drużyną lepszą. Najpierw katarskie PSG z Messim, Neymarem i Mbappé – Królewscy przegrywali w dwumeczu dwoma bramkami, by w 20 minut strzelić trzy (hat-trick Benzemy) i awansować dalej. W 1/4 czekał potem ostatni triumfator rozgrywek, londyńska Chelsea. Real wygrał w Londynie 3-1 (kolejny hat-trick Benzemy), ale w rewanżu przegrywał już 0-3, a jednak potrafił odwrócić losy dwumeczu. W półfinale Madryt trafił na mistrza Anglii Manchester City, perfekcyjną maszynę Pepa Guardioli. Pierwszy mecz 4-3 dla City. Na Bernabéu goście jeszcze w 89 minucie prowadzili 1-0, Real był na deskach, miał do odrobienia dwie bramki, lecz wtedy duch madridsmo i niezłomna wiara w sukces znów dały o sobie znać. Real dokonał niemożliwego i wygrał, a w finale zrobił ostatni krok ku chwale – ograł kolejną maszynę, tym razem Liverpool Jürgena Kloppa. Real Madryt z nowa obroną, nieco zmurszałym środkiem pola i z kulawym atakiem okazał sięlepszy niż budowane za wielkie pieniądze europejsko-arabskie potęgi. Żadna Liga Mistrzów nie smakowała tak wybornie. Trudno będzie to przebić. Do tego Karim Benzema jesienią wygrał Złotą Piłkę, a Thibaut Courtois wybrano najlepszym bramkarzem.
W tej beczce miodu była też łyżka dziegciu. Latem miało dojść do transferu dekady – Kylian Mbappé był dogadany z Realem, ale ostatecznie wybrał katarskie pieniądze i został w Paryżu. Z kolei drugi wielki cel transferowy, Erling Håland, wylądował w City, i tak oto w kwestii wzmocnienia siły rażenia Real Madryt został z pustymi rękami. Tymczasem 35-letni Karim Benzema więcej czasu spędza w gabinetach lekarskich niż na boisku. Nie wygląda to różowo. Ale – rok temu też nie wyglądało….