Każdy lubi powidła śliwkowe, ale nie każdy lubi stać i mieszać śliwki kilka godzin, aby się nie przypaliły. Dlatego powstał ten przepis, a dostałam go od mojej siostry Uli. Przepis dla leniwych albo zaradnych, jak kto woli. Powidła te są genialne, same się robią, ale trzeba przestrzegać trzech zasad:
1) nie ruszać garnka,
2) gotować bez przykrycia,
3) nie mieszać.
Jeśli choć raz użyjemy łyżki do zamieszania i przejedziemy nią po dnie garnka, śliwki na pewno przypalą się. Uwierzcie mi, że bardzo korci, aby chociaż raz zamieszać. Na koniec, gdy już minie czas gotowania, można dla próby przejechać po dnie łyżką i od razu słychać charakterystyczne syczenie świadczące o przypalaniu się powideł. O co chodzi? Nie wiem dokładnie, pewnie kłania się tu fizyka. Wiem jednak, że od tej jesieni będzie to mój hit wśród przetworów, a w następnym roku spróbuję z innymi owocami.
Składniki:
? 5 kg dojrzałych śliwek, np. węgierek
? 800 g cukru
? 2 łyżki octu zwykłego 10%
Wykonanie:
? Śliwki wydrylować i układać w garnku warstwami na przemian z cukrem.
? Wierzch posypać cukrem i całość polać octem.
? Odstawić garnek na min. 12 godzin bez przykrycia, najlepiej na całą noc.
? Po tym czasie postawić garnek na mały ogień i gotować ok. 5-6 godzin. Jeśli śliwki mają dużo soku, to dłużej.
? Pod żadnym pozorem nie wolno mieszać powideł śliwkowych!
? Po tym czasie można zamieszać powidła, aby miąższ połączył się z sokiem. Ale jeśli wytworzyło się soku zbyt dużo, to można go odlać do osobnych słoiczków. Moje śliwki nie były zbyt wodniste, więc nie odlewałam soku.
? Ja moje powidła na koniec ubiłam tłuczkiem do ziemniaków, aby rozdrobnić śliwki.
? Gorące przełożyć do słoiczków, szczelnie zakręcić, odwrócić i pod kocyk.