BULLET TO THE HEAD Kula w łeb

Bullet Head Kula łeb recenzja Sylvester StalloneBULLET TO THE HEAD
Kula w łeb

2012, USA
akcja, reż. Walter Hill

Sylvester Stallone, słynny Rocky i Rambo w jednym, legenda kina akcji czasów zamierzchłych, wraca pełną gębą! Projekt Niezniszczalni nie był tylko epizodem – facet zagrał w kolejnej produkcji, a w planach już następne (m.in. kolejny odcinek Rambo – nie wiem, po jaką cholerę). Życzę mu jak najlepiej, bo mam do niego sentyment – przypomina mi lata młodości, chociaż nigdy nie był wybitnym aktorem ani nie grywał w wielkich filmach. Trzeba też przyznać, że trzyma się lepiej niż Arnold, a Kula w łeb to obraz ciekawszy niż Likwidator. Co wcale nie znaczy, że dobry i porywający.
Właściwie nie ma sensu dokładnie opisywać fabuły – Stallone jest płatnym zabójcą, z którym zmuszony jest współdziałać nowojorski detektyw. Obaj panowie poszukują tego samego człowieka, by zemścić się za śmierć partnerów. Jak łatwo zgadnąć, duet to niezbyt dobrany, dużo między panami złośliwości, ciętych uwag i celnych ripost. Krótko mówiąc: sporo humoru, który nieco ratuje film przed porażką. Kula w łeb to kino sensacyjne typowe dla lat 80., bardziej oldskulowe niż wspomniany wcześniej Likwidator czy porażka roku Szklana pułapka 5. Dowcipne, zabawne, nakręcone z dystansem i jeśli mocno przymrużymy oko, zaakceptujemy niezniszczalnego Stallone’a (bo w końcu to pod niego robiony film) i toporną, schematyczną akcję – możemy mieć sporo frajdy. Jeśli jednak odrzucę sentymenty to muszę przyznać, że marniutki to film. Reżyser też marniutki więc nie można było zbyt wiele wymagać. Cóż – czasy się zmieniły, to i spojrzenie inne: rzeczy, które kiedyś nie przeszkadzały, teraz denerwują. Cieszy polski akcent w postaci epizodycznej roli Weroniki Rosati – mało jej, ale była. Podobnie jak wcześniej w filmie Twardziele u boku Pacino i Walkena.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: