CHRZEST
2010, Polska
dramat, reż. Marcin Wrona
wyst. Wojciech Zieliński, Tomasz Schuchardt





Świetny film reżysera z tzw. „młodego pokolenia”. Od razu uprzedzam, że to bardzo dołujący obraz, ale takie właśnie filmy skłaniają do głębokich refleksji. Scenariusz jest oparty na prawdziwej historii, jaka może się zdarzyć w każdym polskim mieście. Ileż to osób popełnia błędy w młodości i chciałoby potem zmienić swoje życie i wymazać przeszłość? Właśnie o takiej próbie uczieczki od zła opowiada Chrzest. Osią filmu jest pasjonująca rozgrywka psychologiczna między dwoma głównymi bohaterami. Michał odsiedział wyrok, teraz ma własną firmę, założył rodzinę i chce prowadzić normalne życie. Niestety musi opłacać mafię, z której szefem ma niezałatwione porachunki. Janek, jego dawny przyjaciel, chce być taki jak Michał kiedyś. Właśnie wyszedł z wojska, nie ma pracy ale brak mu też motywacji, by pracować. Jest typowym prymitywem, głupim cwaniaczkiem, któremu bardziej imponuje kryminalna przeszłość kolegi niż jego obecna stabilizacja.
Plan Michała jest dość prosty – pragnie zabezpieczyć przyszłość rodziny na wypadek, gdyby coś mu się stało. Zaprasza Janka na chrzest dziecka proponując, by został ojcem chrzestnym i przejął po nim obowiązki męża i ojca. Wie, że w męskim świecie przyjaźń jest ponad wszystko i Janek mu nie odmówi. Jednak obydwaj przyjaciele wyznają zupełnie inne wartości, napięcie między nimi jest stale obecne na ekranie i ta kumulacja emocji musi znaleźć ujście. Opisując fabułę staram się nie zdradzać końcówki, więc na tym poprzestanę. Dodam tylko, że jest mocna i kontrowersyjna. Stawia pytania o przeznaczenie, nieuchronność losu, jak daleko może posunąć się człowiek gdy się boi.
Film Marcina Wrony nie jest perfekcyjny, ma pewne wady (uprzedmiotowione kobiety poddane woli mężczyzn, mądrości w stylu „albo jest się frajerem, albo mężczyzną„, itd.), ale który inny film ich nie ma? Jak ktoś chce – zawsze coś znajdzie. Zalet ma za to nieporównanie więcej. Odpowiednio dozuje emocje, sceny są dynamiczne ale i odpowiednio wyważone, gra bohaterów co najmniej dobra, momentami znakomita, no i temat bardzo aktualny i jakże prawdziwy. To wystarczy by uznać ten film za pozycję obowiązkową.
Plan Michała jest dość prosty – pragnie zabezpieczyć przyszłość rodziny na wypadek, gdyby coś mu się stało. Zaprasza Janka na chrzest dziecka proponując, by został ojcem chrzestnym i przejął po nim obowiązki męża i ojca. Wie, że w męskim świecie przyjaźń jest ponad wszystko i Janek mu nie odmówi. Jednak obydwaj przyjaciele wyznają zupełnie inne wartości, napięcie między nimi jest stale obecne na ekranie i ta kumulacja emocji musi znaleźć ujście. Opisując fabułę staram się nie zdradzać końcówki, więc na tym poprzestanę. Dodam tylko, że jest mocna i kontrowersyjna. Stawia pytania o przeznaczenie, nieuchronność losu, jak daleko może posunąć się człowiek gdy się boi.
Film Marcina Wrony nie jest perfekcyjny, ma pewne wady (uprzedmiotowione kobiety poddane woli mężczyzn, mądrości w stylu „albo jest się frajerem, albo mężczyzną„, itd.), ale który inny film ich nie ma? Jak ktoś chce – zawsze coś znajdzie. Zalet ma za to nieporównanie więcej. Odpowiednio dozuje emocje, sceny są dynamiczne ale i odpowiednio wyważone, gra bohaterów co najmniej dobra, momentami znakomita, no i temat bardzo aktualny i jakże prawdziwy. To wystarczy by uznać ten film za pozycję obowiązkową.