EXPOSED Objawienie

Exposed Objawienie recenzja Dale Linton Daugher GodEXPOSED
Objawienie
2016, USA
dramat, reż. Declan Dale

Gdzie te czasy, gdy Keanu Reeves świecił pełnym blaskiem, a jego występ nobilitował film? Chyba już nie wrócą. Facet przez lata dość ostrożnie dobierał repertuar grając raz, najwyżej dwa razy w roku, lecz ostatnio nabrał rozpędu i bierze wszystko jak leci. Aż siedem premier w 2016 roku nie wróży dobrze. To przebija nawet „osiągnięcia” Nicolasa Cage’a, zaś udział w debiutanckiej produkcji nieznanego nikomu Declana Dale’a to już prawdziwy krzyk rozpaczy. Co go do tego skusiło? Być może fakt, że na planie ponownie współpracował z atrakcyjną Aną de Armas, która tak skutecznie uwodziła go i prezentowała swe wdzięki rok temu w filmie Kto tam?. Ale żarty na bok – w końcu mniejsza o motywy, liczy się efekt, a ten jest wyjątkowo mizerny. Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że z powstaniem filmu wiąże się dość istotna historia.
Początkowo obraz nakręcony przez Amerykanina jamajskiego pochodzenia Gee Malika Lintona nosił tytuł Daughter Of God czyli Córka Boga i traktował o przemocy wobec kobiet i dzieci, zaś wątek obnażający podwójne standardy policji był na drugim planie. Gdy na skutek problemów finansowych prawa do produkcji przejęła wytwórnia Lionsgate, postanowiono inaczej rozłożyć akcenty i dopasować obraz do gustów masowej widowni. Studio bez zgody reżysera przemontowało film wycinając wiele scen i tworząc thriller policyjny z Keanu Reevesem w roli głównej w miejsce etnicznego dramatu skierowanego do nieco bardziej wymagającej publiczności. W efekcie tych działań reżyser wycofał się z projektu i na drodze sądowej zmusił Lionsgate do usunięcia swojego nazwiska z napisów (dlatego w filmie figuruje pod pseudonimem Declan Dale).
Ta historia jest znacznie ciekawsza niż omawiany film. Objawienie (bo ten tytuł opisuję, nie Córkę Boga) to bowiem obraz o niczym. Po tytule i początku obawiałem się, że będzie to jakiś religijny bełkot. Na szczęście nie jest tak źle, a wspomniane w filmie „niepokalane poczęcie” zostaje dość szybko obnażone. Nawiązując do polskiego tytułu myślę, że nie jest on trafny, że zamysł był inny – chodzi raczej o obnażenie, zdemaskowanie tego, jak się zachowuje policja wobec mniejszości etnicznych. Zamordowany partner detektywa Galbana okazuje się być bardzo wredną postacią, i to jest główny wątek filmu, a nie nic niewnoszące do treści religijne wizje Isabel (Ana de Armas) czy skomplikowane relacje policjanta z wdową po partnerze (Mira Sorvino). Nie zmienia to faktu, że po interwencji Lionsgate film pana Lintona (AKA Dale’a) nie broni się niczym. Po intrygującym początku kompletnie się rozjeżdża i zanudza widza do samej końcówki, która sporo wyjaśnia, ale mało kto do niej dotrwa. Przez ponad godzinę na ekranie panuje kompletny chaos, irytują przeskoki między scenami, akcja nie posuwa się do przodu, postać detektywa jest słabo nakreślona, do tego gra Reevesa równie sztywna, co pocięty scenariusz. Może kiedyś będzie nam dane obejrzeć wersję reżyserską filmu (czyli oryginalną Córkę Boga), natomiast zepsute przez producentów Objawienie można sobie spokojnie darować.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: