EQUALIZER Bez litości

Equalizer Bez litości recenzja Denzel WashingtonEQUALIZER
Bez litości

2014, USA
thriller, reż. Antoine Fuqua

Equalizer to po polsku korektor, stabilizator. Takim właśnie korektorem jest w filmie Robert McCall, były agent amerykańskiego wywiadu, który wyrównuje krzywdy wyrządzone bezbronnym przez złych ludzi. Taką ma misję życiową. Prawdziwy Samarytanin, wszechmocny i potężny. W tej roli Denzel Washington, który zawsze był dla mnie gwarantem dobrego sensacyjnego kina. Po obejrzeniu Bez litości, bo pod takim tytułem film zagościł na polskich ekranach, muszę tę opinię nieco zweryfikować. Już jego poprzedni film Agenci nieco rozczarował, ale to komedia więc nie należało wiele oczekiwać. Natomiast Bez litości jest zrobiony zupełnie na serio. I to do tego stopnia, że trudno zaakceptować scenariusz w stylu Rambo. McCall ratując zaprzyjaźnioną prostytutkę Teri (Chloë Grace Moretz) w pojedynkę zadziera z całą rosyjską mafią w Bostonie i nie zdradzę wielkiej tajemnicy pisząc, że nie jest w tej walce bez szans.
To nie jest zły film – jest po prostu przeciętny. Historia jakich wiele i taki np. Steven Seagal idealnie pasowałby do roli McCalla. Nie przywykłem do tego, by Denzel grywał w produkcjach klasy B, ale never say never. Jego obecność nobilituje obraz, a dobra gra sprawia, że całość ogląda się całkiem przyjemnie. To nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z mało ambitnym, schematycznym kinem, gdzie poziom naiwności sięga zenitu. To było dobre w latach 80., dzisiaj już niekoniecznie. Gdyby jeszcze film trzymał tempo i zaskakiwał widza zwrotami akcji. Jest odwrotnie – wlecze się niemiłosiernie, a potem gdy trochę przyspiesza, łatwo zgadnąć, co nastąpi. Może poza samym finałem, który jest czymś w rodzaju połączenia reklamy Castoramy z pomysłowością McGyvera czy Kevina (tego, co został sam w domu i straszy nas z telewizora w każde święta). Zakończenie mnie rozbawiło, a chyba nie taki był zamysł twórców tego dzieła. Dodajmy – zasłużonych twórców, bo przecież ich współpraca w 2001 roku zaowocowała Oscarem dla Denzela Washingtona za rolę w Dniu próby. Cóż, tym razem nie wyszło.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: