HOURS

Hours recenzja Paul WalkerHOURS
Hours

2013, USA
thriller, reż. Eric Heisserer

Jeden z ostatnich filmów z udziałem zmarłego pod koniec listopada Paula Walkera (potem była jeszcze tylko epizodyczna rola w Kronikach lombardu) to bardzo kameralna opowieść rozgrywająca się w cieniu potężnego huraganu Katrina, który zniszczył Nowy Orlean. Rola Walkera jest wyjątkowa – z jednej strony to on i tylko on się tutaj liczy, niemal nie schodząc z ekranu. Z drugiej, jak twierdzą jego znajomi, nie napracował się specjalnie gdyż zagrał samego siebie. On taki właśnie był – dobry i dbający o innych. Jednak nie wnikając w naturę aktora skupmy się tylko na przedstawianej opowieści. To jedna z tych historii, które wrażliwców chwytają za serce, a pozostałych zanudzą na śmierć.
   W nowoorleańskim szpitalu Nolan jest świadkiem, jak jego ciężarna żona umiera podczas porodu. Zrozpaczony zupełnie nie potrafi pogodzić się z tym faktem. Lekarz zostawia go w pokoju z córeczką, która szczęśliwie przeżyła, jednak jest zbyt słaba, by samodzielnie oddychać i przez co najmniej 2 doby musi pozostać podłączona do respiratora. Tymczasem szalejący na zewnątrz huragan Katrina wymusza ewakuację szpitala, którego dolne pomieszczenia zostają zalane. Ponieważ respiratora nie można przenieść, Nolan zostaje z córką w opuszczonym budynku, by czuwać nad jej bezpieczeństwem. Gdy brakuje prądu, zmuszony jest ręczną pompą podtrzymywać pracę baterii. Jedocześnie musi szukać pożywienia, organizować pomoc i ukrywać się przed szabrownikami…
   Jak wspomniałem, to kameralny film. Dzieje się niewiele, a finał jest oczywisty. Reszta to już kwestia nastawienia. Wiele osób oceni go pozytywnie ze względu na pamięć po aktorze, który tutaj dźwiga całość na swoich barkach, lub z powodu wzruszającego scenariusza o poświęceniu kochającego ojca dla dobra bezbronnego dziecka. Trudno jednak nie zauważyć, że historia nie trzyma się kupy i jest dość naiwna (ładowanie akumulatora starcza ledwie na 2 minuty, a w tym czasie bohater jest w stanie zrobić naprawdę wiele…, stanowczo zbyt wiele…), a rola Walkera sprowadza się głównie do kręcenia korbą. Lubię tego aktora, żal mi go, ale nie zmienia to mojego spojrzenia na Hours. To dość przeciętny film oparty na niezłym pomyśle, jednak dramaturgii i napięcia zdecydowanie zabrakło. Mimo wszystko warto obejrzeć w hołdzie dla Paula Walkera.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: