Jak się prezentuje nieźle pomyślany thriller, z ciekawą i wciągającą intrygą, gdy bierze się za niego kiepski reżyser? Ano właśnie tak jak Columbus Circle, czyli nie najlepiej. Wprawdzie George Gallo ma na koncie kilka filmów i amatorem nie jest, ale nawet sprawnym rzemieślnikiem trudno go nazwać. Miał w ręku dobry materiał (zresztą sam współtworzył scenariusz), do dyspozycji kilku znanych aktorów, i nie potrafił sobie z tym poradzić. Nakręcił film jedynie przeciętny, bez odpowiedniej atmosfery, aury tajemniczości, dramatyzmu, bez wyrazistego zarysowania postaci, z mało spójnym scenariuszem, budzącym więcej pytań niż odpowiedzi. Jednak i tak wart obejrzenia.
   Abigail Clayton (Selma Blair) to dziedziczka wielkiej fortuny, która od kilkunastu nie opuszcza luksusowego apartamentu przy rondzie Kolumba na Manhattanie. Cierpiąca na agorafobię dziewczyna ukrywa się przed ojcem, który ją maltretował w dzieciństwie. Utrzymuje kontakt jedynie z odwiedzającym ją lekarzem (Beau Bridges). Gdy w mieszkaniu obok umiera starsza kobieta, policja rozpoczyna dochodzenie. Detektywa Franka (Giovanni Ribisi) intryguje postać samotnej lokatorki. Tymczasem jej sąsiadami zostaje para młodych ludzi, Charlie i Lilian (Amy Smart), których zachowanie budzi niepokój Abigail. Gdy ta po jednej z głośnych sprzeczek udziela Lilian pomocy, rozpoczyna niebezpieczną gra o życie.
   Nie mogę zdradzić więcej, chociaż wiele osób i tak się domyśli dalszego rozwoju wypadków. Autor zbyt szybko odkrywa karty wobec czego film jest dość przewidywalny, co w połączeniu ze słabymi zdjęciami i wcześniej wymienionymi cechami nie wystawia mu dobrej oceny. Szkoda, bo lubię obie panie i dlatego mimo tych wszystkich uwag i narzekań obejrzałem film z przyjemnością. Wyobrażam sobie, jaką miałbym frajdę, gdyby nakręcił go doświadczony i uznany reżyser….