OLYMPUS HAS FALLEN Olimp w ogniu

Olympus Fallen Limp ogniu recenzja ButlerOLYMPUS HAS FALLEN
Olimp w ogniu

2013, USA
thriller, reż. Antoine Fuqua

altaltaltaltalt

Czy film przewidywalny może intrygować i trzymać w napięciu? To pozornie retoryczne pytanie zadałem sobie w trakcie kinowego seansu najnowszego filmu pana Fuqua (Dzień próby, Łzy słońca, Król Artur, Gliniarze z Brooklynu). Jeśli ma dobrą obsadę, ciekawą fabułę i odpowiedni klimat – może jak najbardziej. Olimp w ogniu jest tego najlepszym przykładem. Przewidywalność i schematyzm nieco przeszkadza w odbiorze, ale nie oszukujmy się: to są grzechy bardzo wielu produkcji. Musimy więc przymrużyć oko na takie banały, jak możliwość opanowania Białego Domu w 13 minut czy samotny rycerz, który w pojedynkę – niczym Bruce Willis w Szklanej pułapce, niweczy plany potężnego wroga, i wtedy można mieć sporą frajdę. Olimp w ogniu jest profesjonalnie zrobiony i na swój sposób trzyma w napięciu.
   W czasach, gdy Korea Północna zbroi się na potęgę, a rządzący nią syn szatana Kim Dzong coś tam coś tam grozi wojną nuklearną z całym cywilizowanym światem, fabuła Olimpu w ogniu jest wyjątkowo aktualna. To właśnie koreańscy terroryści przeprowadzają brawurowy i imponujący atak na Biały Dom, biorą w niewolę prezydenta (Aaron Eckhart) i cała nadzieja na ratunek spoczywa w rękach byłego agenta Secret Service Banninga (Gerard Butler), który nie zawaha się ryzykować życia w obronie ojczyzny i jej przywódcy. To tym bardziej szlachetne, że rok wcześniej został zwolniony ze służby. Od początku wiadomo, że mu się uda, a cała kosmiczna technologia Koreańców jest guzik warta w zestawieniu z takim gościem. Jest w tym filmie wiele denerwujących momentów (np. na końcu Mike wychodzi z rannym prezydentem, ale nikt nie leci na pomoc, karetki i żołnierze czekają cierpliwie, aż osłabiony bohater wytaszczy głowę państwa na własnych barkach, bo przecież musi być efektowne, filmowe wyjście), ale spuszczę na nie zasłonę milczenia by nie psuć zabawy. Jest amerykańsko, patetycznie, flaga narodowa powiewa, na końcu jest mądra mowa prezydenta, czyli mamy wszystkie nieodzowne elementy hollywoodzkiego blichtru. Mogłoby to się nazywać Szklana pułapka 5 – przynajmniej nie przyniosłoby wstydu tamtej świetnej serii. Tylko że Bruce Willis był jajcarzem (w częściach 1-4, bo o 5 szkoda pisać), a Butler jest śmiertelnie poważny. Fuqua niby też choć już nie do końca, bo czasem przemyca jakiś zabawny epizod (np. bliska śmierci, torturowana przez najeźdźców kobieta pyta prezydenta o… wygląd swojej fryzury).
   Olimp w ogniu nie udaje czegoś, czym nie jest. To typowo rozrywkowe kino akcji i jako takie spełnia swą rolę wzorcowo. Realizmu niewiele, ale widowiskowych bójek, strzelanin i rozwałek całkiem sporo. Fabuła mocno naciągana lecz zwarta i konsekwentna. Do tego wyrazisty i budzący sympatię główny bohater plus oczywiście znakomita reżyseria. Fuqua nie sili się na pretensjonalność serwując widzowi prostą historię o poświęceniu i bohaterstwie. Naiwne? Może. Ale jakże efektowne! Gorąco polecam.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: