TROUBLE WITH THE CURVE
Dopóki piłka w grze
2012, USA
obyczajowy, reż. Robert Lorenz
Z Clintem Eastwoodem sprawa jest dość prosta – jedni go lubią i chwalą za wszystko co zrobi, inni go nie znoszą i nawet jego najlepszy film skrytykują nie patrząc na racjonalne argumenty. Ja zdecydowanie jestem w pierwszej grupie. Eastwood to człowiek legenda i szczerze go podziwiam nie tylko za dziesiątki świetnych filmów, ale także za to, że w wieku 82 lat wciąż mu się chce. Wprawdzie grywa już niewiele (ostatnio raz na 4 lata), ale sporo reżyseruje, a wszystkie jego filmy trzymają poziom dla wielu nieosiągalny. Nie ma znaczenia, po której stronie kamery stoi. Zawsze pozostaje sobą, starannie dobiera role i nie występuje w gniotach ani komediach pod publikę (w przeciwieństwie do takiego np. De Niro). W przypadku nowego obrazu musiał na tyle polubić pierwszy scenariusz napisany przez Randy Browna, że nie obawiał się wystąpić w filmie debiutującego w roli reżysera Roberta Lorenza. Dwóch nowicjuszy i jeden stary wyga.
Dopóki piłka w grze nie rozczaruje wielbicieli talentu Eastwooda. Fabuła kręci się wokół baseballu, ale sportowe zmagania są jedynie tłem dla wzruszającej, jakże życiowej historii skomplikowanej relacji między ojcem i córką. Gus, doświadczony łowca talentów baseballowych, nie zamierza iść na emeryturę. Unika lekarzy, skrzętnie ukrywa swą wadę wzroku, pozuje na zdrowego młodziana, a w kontaktach z otoczeniem jest szorstki i niesympatyczny. To rola wręcz stworzona pod Eastwooda i jego słynną minę. Grany przez niego Gus jest zarozumiałym, gardzącym nowinkami technicznymi upierdliwym starcem ze stałym grymasem niezadowolenia na twarzy. Gdy dostaje ostatnie zlecenie w ramach dobiegającego końca kontraktu w klubie, wyrusza poza miasto obejrzeć nowego utalentowanego zawodnika. Gdy ten okazuje się pyszałkowatym pozerem, dalszy ciąg opowieści można przewidzieć – to jedyna wada tego filmu. Za Gusem wyrusza zaniepokojona słabą formą ojca córka (Amy Adams) – młoda, ambitna i oczywiście samotna prawniczka, która gotowa jest poświęcić swą karierę, by pomóc zrzędliwemu rodzicowi. Ich dyskusje są bardzo mocną stroną filmu. Stary, zgorzkniały, zamknięty w sobie człowiek, bojący się jak ognia rozmów z najbliższą mu osobą, i młoda busineswoman bezradna wobec jego oziębłości. A jednak ten wyjazd wiele zmieni. Nie napiszę więcej, bo nie ma potrzeby – takie filmy się ogląda zamiast opisywać. Dodam tylko, że konkurencja nie śpi – na miejscu jest też inny łowca (kogo złowi tym razem – sami się domyślcie), którego gra Justin Timberlake. Gra średnio, jak to Justin, ale laski i tak go uwielbiają. Takie czasy, że dzisiaj uroda znaczy więcej niż talent. Młodych widzów przed ekran nie przyciągnie pryk w rodzaju Eastwooda.
Dopóki piłka w grze to film dla smakoszy kina. Ma niespieszną akcję i dużo drobiazgów wynoszących dzieło ponad przeciętność, które nie każdy zauważy. Powiem więcej: wiele osób ten film znudzi i uznają go za przeciętne, niedzielne kino, na dodatek o niezbyt oryginalnej tematyce, podobnej do tej w Moneyball z Bradem Pittem, i trochę zbyt oczywistej, hollywoodzkiej końcówce. Pozostanę przy swoim zdaniu. Film ma słabsze momenty (dziwnym trafem to często te z udziałem drewnianego i serwującego oklepane teksty Timberlake’a), ale ogólnie jest przystępny i nie pozwala się nudzić. Nawet wątek baseballowy jest znośny chociaż nigdy nie zrozumiem, dlaczego trafienie kijem w piłeczkę wzbudza taką ekstazę widowni, a jedno celne odbicie zwycięsko kończy pozornie przegrany mecz. Ale proszę pamiętać – chociaż polski tytuł mógłby sugerować coś innego, to nie jest film o baseballu (w przeciwieństwie do Moneyball). To prosta, życiowa historia o skomplikowanych relacjach międzyludzkich. Mistrzowsko zagrana przez Clinta Eastwooda i Amy Adams. A na deser jest jeszcze John Goodman, który ostatnio gra epizody w naprawdę klasowych filmach (Lot, Operacja Argo).
Dopóki piłka w grze nie rozczaruje wielbicieli talentu Eastwooda. Fabuła kręci się wokół baseballu, ale sportowe zmagania są jedynie tłem dla wzruszającej, jakże życiowej historii skomplikowanej relacji między ojcem i córką. Gus, doświadczony łowca talentów baseballowych, nie zamierza iść na emeryturę. Unika lekarzy, skrzętnie ukrywa swą wadę wzroku, pozuje na zdrowego młodziana, a w kontaktach z otoczeniem jest szorstki i niesympatyczny. To rola wręcz stworzona pod Eastwooda i jego słynną minę. Grany przez niego Gus jest zarozumiałym, gardzącym nowinkami technicznymi upierdliwym starcem ze stałym grymasem niezadowolenia na twarzy. Gdy dostaje ostatnie zlecenie w ramach dobiegającego końca kontraktu w klubie, wyrusza poza miasto obejrzeć nowego utalentowanego zawodnika. Gdy ten okazuje się pyszałkowatym pozerem, dalszy ciąg opowieści można przewidzieć – to jedyna wada tego filmu. Za Gusem wyrusza zaniepokojona słabą formą ojca córka (Amy Adams) – młoda, ambitna i oczywiście samotna prawniczka, która gotowa jest poświęcić swą karierę, by pomóc zrzędliwemu rodzicowi. Ich dyskusje są bardzo mocną stroną filmu. Stary, zgorzkniały, zamknięty w sobie człowiek, bojący się jak ognia rozmów z najbliższą mu osobą, i młoda busineswoman bezradna wobec jego oziębłości. A jednak ten wyjazd wiele zmieni. Nie napiszę więcej, bo nie ma potrzeby – takie filmy się ogląda zamiast opisywać. Dodam tylko, że konkurencja nie śpi – na miejscu jest też inny łowca (kogo złowi tym razem – sami się domyślcie), którego gra Justin Timberlake. Gra średnio, jak to Justin, ale laski i tak go uwielbiają. Takie czasy, że dzisiaj uroda znaczy więcej niż talent. Młodych widzów przed ekran nie przyciągnie pryk w rodzaju Eastwooda.
Dopóki piłka w grze to film dla smakoszy kina. Ma niespieszną akcję i dużo drobiazgów wynoszących dzieło ponad przeciętność, które nie każdy zauważy. Powiem więcej: wiele osób ten film znudzi i uznają go za przeciętne, niedzielne kino, na dodatek o niezbyt oryginalnej tematyce, podobnej do tej w Moneyball z Bradem Pittem, i trochę zbyt oczywistej, hollywoodzkiej końcówce. Pozostanę przy swoim zdaniu. Film ma słabsze momenty (dziwnym trafem to często te z udziałem drewnianego i serwującego oklepane teksty Timberlake’a), ale ogólnie jest przystępny i nie pozwala się nudzić. Nawet wątek baseballowy jest znośny chociaż nigdy nie zrozumiem, dlaczego trafienie kijem w piłeczkę wzbudza taką ekstazę widowni, a jedno celne odbicie zwycięsko kończy pozornie przegrany mecz. Ale proszę pamiętać – chociaż polski tytuł mógłby sugerować coś innego, to nie jest film o baseballu (w przeciwieństwie do Moneyball). To prosta, życiowa historia o skomplikowanych relacjach międzyludzkich. Mistrzowsko zagrana przez Clinta Eastwooda i Amy Adams. A na deser jest jeszcze John Goodman, który ostatnio gra epizody w naprawdę klasowych filmach (Lot, Operacja Argo).