TOTAL RECALL
Pamięć absolutna
2012, USA
thriller, sci-fi, reż. Len Wiseman
Mamy już drugą dekadę cyfrowego, XXI wieku, więc powoli trzeba się przyzwyczajać, że będzie powstawać coraz więcej remake’ów, nawet tych filmów, które jeszcze wcale się nie zestarzały. Odpowiedź na pytanie „po co kręcić na nowo dobre czy wręcz bardzo dobre filmy, skoro zawsze można sięgnąć po oryginał?” jest oczywista – dla kasy! To są filmowe samograje. Starsi widzowie obejrzą, by skonfrontować z oryginałem. Młodzi pójdą zobaczyć efekty, zresztą i tak chodzą na wszystkie nowości. Oryginałów na ogół nie znają, bo po co by mieli marnować czas na oglądanie jakichś staroci. Lepiej zaliczyć japońską kreskówkę albo zabić paru idiotów w najnowszej grze komputerowej. Takie czasy. Skoro Hollywood bierze się za klasyki, to może pora na remake Gwiezdnych wojen? Albo Indiany Jonesa? Po co? Już pisałem…
Pamięć absolutna Paula Verhoevena z Arnoldem Schwarzeneggerem i Sharon Stone to jeden z najlepszych filmów lat 90. Klasyk absolutny. Świetny scenariusz, znakomite aktorstwo (jedna z lepszych ról Arnolda) i porywające jak na tamte czasy efekty specjalne. Film się nie zestarzał i zachwyca do dzisiaj. Ale właśnie weszła na ekrany nowa wersja przygód Hausera w reżyserii Lena Wisemana, który zdobywał doświadczenie przy realizacji Godzilli, Facetów w czerni czy Dnia Niepodległości, zaś wyreżyserował m.in. Szklaną pułapkę 4.0 oraz dwie części wampirzej sagi Underworld z uroczą Kate Beckinsale. Nie dziwi więc, że główną rolę damską w Pamięci absolutnej otrzymała właśnie ona. Z kolei za Schwarzeneggera robi Colin Farrell, a towarzyszy mu Jessica Biel. Obsada niezła. Ponieważ film Verhoevena powstał na podstawie opowiadania Philipa K. Dicka Przypomnimy to panu hurtowo, liczyłem po cichu, że może to samo opowiadanie zainspiruje pana Wisemana do zupełnie innego potraktowania tematu (przypomnę: akcja dzieje się w przyszłości i opowiada o zaniku pamięci u tajnego agenta jednego z mocarstw). Tak się nie stało, bo też Wiseman to nie Verhoeven (który reżyserował m.in. Robocopa, Nagi instynkt i Żołnierzy kosmosu), nie jest wizjonerem tylko solidnym rzemieślnikiem, więc jego wersja w wielu miejscach powtarza gagi Holendra. Jest to więc bardziej remake filmu z 1990 roku niż adaptacja opowiadania Dicka. Jedyna znacząca różnica to przeniesienie akcji z Marsa na Ziemię i podróż przez jej wnętrze. Oczywiście obraz Wisemana jest zrobiony z wielkim rozmachem, na miarę technicznych możliwości obecnych czasów – zachwyca komputerowymi animacjami i stanowi świetną rozrywkę. Problem w tym, że dzisiaj komputerowo można stworzyć praktycznie wszystko, więc przestaje to robić wrażenie. Trochę to smutne. Przez wszechobecną nowoczesną technologię kino zostało obdarte z magii. Efekty Verhoevena sprzed 20 lat robiły dużo większe wrażenie, bo wtedy nikt ich nie tworzył w komputerze (może w bardzo niewielkiej części, bo ta technologia dopiero raczkowała). Tworzono wielkie makiety, zdalnie sterowane kukły, zatrudniano lalkarzy. Dzisiaj wszystko jest łatwiejsze, ale dusza gdzieś uleciała.
Jeśli oceniać Pamięć absolutną bez porównywania do oryginału Verhoevena, to film wypada znacznie lepiej. Ogląda się go wręcz z zapartym tchem. Akcja jest ciekawa, prowadzona w dobrym tempie, dłużyzn nie ma. Niestety nie ma też głębi emocjonalnej, przynajmniej ja jej nie czułem, ale może po prostu nie ma na nią czasu? Końcówka mocno naiwna, ale to prawie standard w wielu filmach akcji i science-fiction. Aktorzy grają przyzwoicie, ale i tak jedyne, co naprawdę robi wrażenie, to bogata w detale scenografia. Sekwencje walk nie rażą sztucznością, zaś komputerowo wygenerowane pejzaże, pojazdy, pościgi naprawdę robią spore wrażenie. To cyfrowe mistrzostwo świata. Zwłaszcza widok metropolii jest powalający, dech w piersiach zapiera też sekwencja pościgu w magnetycznych pojazdach. Ciekawy jest pomysł z odwróceniem grawitacji podczas podróży przez jądro Ziemi – bez względu na to, jak bardzo naiwnie to brzmi. Jednak wyraźnie widać, że nie szczędzono pieniędzy na realizację filmu. Dlatego mimo narzekania na wtórność muszę uczciwie przyznać, że Pamięć absolutna to kawał świetnego kina akcji z elementami science-fiction. Jeśli ktoś traktuje kino jako odskocznię od rzeczywistości i chce się dobrze bawić przy wspaniałym widowisku, ten na pewno nie wyjdzie z seansu zawiedziony. Mnie się bardzo podobało.
Pamięć absolutna Paula Verhoevena z Arnoldem Schwarzeneggerem i Sharon Stone to jeden z najlepszych filmów lat 90. Klasyk absolutny. Świetny scenariusz, znakomite aktorstwo (jedna z lepszych ról Arnolda) i porywające jak na tamte czasy efekty specjalne. Film się nie zestarzał i zachwyca do dzisiaj. Ale właśnie weszła na ekrany nowa wersja przygód Hausera w reżyserii Lena Wisemana, który zdobywał doświadczenie przy realizacji Godzilli, Facetów w czerni czy Dnia Niepodległości, zaś wyreżyserował m.in. Szklaną pułapkę 4.0 oraz dwie części wampirzej sagi Underworld z uroczą Kate Beckinsale. Nie dziwi więc, że główną rolę damską w Pamięci absolutnej otrzymała właśnie ona. Z kolei za Schwarzeneggera robi Colin Farrell, a towarzyszy mu Jessica Biel. Obsada niezła. Ponieważ film Verhoevena powstał na podstawie opowiadania Philipa K. Dicka Przypomnimy to panu hurtowo, liczyłem po cichu, że może to samo opowiadanie zainspiruje pana Wisemana do zupełnie innego potraktowania tematu (przypomnę: akcja dzieje się w przyszłości i opowiada o zaniku pamięci u tajnego agenta jednego z mocarstw). Tak się nie stało, bo też Wiseman to nie Verhoeven (który reżyserował m.in. Robocopa, Nagi instynkt i Żołnierzy kosmosu), nie jest wizjonerem tylko solidnym rzemieślnikiem, więc jego wersja w wielu miejscach powtarza gagi Holendra. Jest to więc bardziej remake filmu z 1990 roku niż adaptacja opowiadania Dicka. Jedyna znacząca różnica to przeniesienie akcji z Marsa na Ziemię i podróż przez jej wnętrze. Oczywiście obraz Wisemana jest zrobiony z wielkim rozmachem, na miarę technicznych możliwości obecnych czasów – zachwyca komputerowymi animacjami i stanowi świetną rozrywkę. Problem w tym, że dzisiaj komputerowo można stworzyć praktycznie wszystko, więc przestaje to robić wrażenie. Trochę to smutne. Przez wszechobecną nowoczesną technologię kino zostało obdarte z magii. Efekty Verhoevena sprzed 20 lat robiły dużo większe wrażenie, bo wtedy nikt ich nie tworzył w komputerze (może w bardzo niewielkiej części, bo ta technologia dopiero raczkowała). Tworzono wielkie makiety, zdalnie sterowane kukły, zatrudniano lalkarzy. Dzisiaj wszystko jest łatwiejsze, ale dusza gdzieś uleciała.
Jeśli oceniać Pamięć absolutną bez porównywania do oryginału Verhoevena, to film wypada znacznie lepiej. Ogląda się go wręcz z zapartym tchem. Akcja jest ciekawa, prowadzona w dobrym tempie, dłużyzn nie ma. Niestety nie ma też głębi emocjonalnej, przynajmniej ja jej nie czułem, ale może po prostu nie ma na nią czasu? Końcówka mocno naiwna, ale to prawie standard w wielu filmach akcji i science-fiction. Aktorzy grają przyzwoicie, ale i tak jedyne, co naprawdę robi wrażenie, to bogata w detale scenografia. Sekwencje walk nie rażą sztucznością, zaś komputerowo wygenerowane pejzaże, pojazdy, pościgi naprawdę robią spore wrażenie. To cyfrowe mistrzostwo świata. Zwłaszcza widok metropolii jest powalający, dech w piersiach zapiera też sekwencja pościgu w magnetycznych pojazdach. Ciekawy jest pomysł z odwróceniem grawitacji podczas podróży przez jądro Ziemi – bez względu na to, jak bardzo naiwnie to brzmi. Jednak wyraźnie widać, że nie szczędzono pieniędzy na realizację filmu. Dlatego mimo narzekania na wtórność muszę uczciwie przyznać, że Pamięć absolutna to kawał świetnego kina akcji z elementami science-fiction. Jeśli ktoś traktuje kino jako odskocznię od rzeczywistości i chce się dobrze bawić przy wspaniałym widowisku, ten na pewno nie wyjdzie z seansu zawiedziony. Mnie się bardzo podobało.