GODS OF EGYPT Bogowie Egiptu

Gods Egypt Bogowie Egiptu recenzja Proyas ButlerGODS OF EGYPT
Bogowie Egiptu
2016, USA
fantasy, reż. Alex Proyas

Dożyliśmy czasów, gdy filmy zamiast na planie zdjęciowym tworzone są na ekranie komputera, a głębię artystyczną i dobry pomysł zastępują cyfrowo wygenerowane efekty specjalne (CGI). Na szczęście nie wszyscy jeszcze zwariowali, ale coraz więcej produkcji podchodzi pod taki schemat i ten proces będzie się tylko nasilał. Bo takie są oczekiwania masowego widza, który w tzw. realu nie spuszcza oczu z komórki, facebooka i google’a, który zastępuje edukację. Jednak druga strona medalu jest taka, że prosta rozrywka dla ludu też musi istnieć i trudno mieć pretensje o to, że jest tak prosta. Wystarczy tylko uważnie wybierać to, co się ogląda, by potem nie narzekać. Bogowie Egiptu to właśnie doskonały przykład wizualnej i emocjonalnej pustki – film tak zły, że chwilami aż dobry. Jeśli nastawimy się na infantylną bajeczkę, wyłączymy mózg, nabierzemy odpowiedniego dystansu i zwyczajnie damy się ponieść fantazji, po seansie mamy szansę wyjść zadowoleni. Ale tylko po japońsku. Czyli jako tako. Tylko że w ten sposób można by usprawiedliwiać każdą tandetę…
Nie będę streszczał fabuły, bo to zwykła baśń o pradawnych bogach (z obowiązkowym tandetnym wątkiem miłości śmiertelnika do nieśmiertelnika) i nie ma co się wikłać w szczegóły. Zwłaszcza, że nic tu się kupy nie trzyma i egiptolodzy niech sobie podarują dzieło pana Proyasa, notabene rodowitego Egipcjanina, więc powinien wykazać więcej szacunku wobec historii swego kraju. Mniejsza z tym, bo to nie idiotyczny scenariusz jest najsłabszym punktem obrazu. To tylko jeden z elementów. Tak samo denerwują mało wyraziste i nijakie postacie bohaterów, których los obchodzi widza tyle co zeszłoroczny śnieg. Nawet Gerard Butler nic tu nie pomoże. Przez to brakuje emocji, nie ma komu kibicować. Niby wiele się dzieje, a nie dzieje się nic. A przynajmniej nic zaskakującego i ciekawego. Jak można było tak spartolić film o tak nośnej tematyce? Przecież bogowie starożytnego Egiptu to samograj. Jak widać – nie dla wszystkich. Temat mający ogromny potencjał nawet przy tak mało ambitnym obrazie powinien był zostać lepiej wykorzystany. Bogowie Egiptu pozują na coś wartościowego, na poważny film a nie baśń dla dzieciaków, jaką de facto są. Bogata kultura starożytnego Egiptu zasługuje na znacznie lepszy obraz.
Osobny akapit poświęcę wspomnianym na początku efektom. Może nie porażają, jak na dzisiejsze możliwości, bardziej pasują do epoki minionej dwie dekady temu, ale zrobione są w miarę poprawnie i byłyby jedynym atutem tej opowieści, gdyby nie ich nadmiar. Zamiast epickich pojedynków i efektownych scen batalistycznych dostajemy uzbrojone ptaki strzelające laserowymi lancami i inne tego typu bzdury, od których oczy bolą. Chyba reżyser za dużo naoglądał się Gwiezdnych wojen. Nie widać rozmachu, który jest nieodzwony w podobnych produkcjach. W sumie więc wszystko tutaj kuleje. Pasuje tylko jedna rzecz – Bogowie Egiptu dobrze oddają dzisiejszy smutny poziom amerykańskiego kina mitów i legend dla młodzieży lubiącej w czasie seansu gadać przez komórkę, pisać na fejsie i zajadać popcorn. Dla nich to film idealny.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: