TIME LAPSE
Time Lapse
2014, USA
sci-fi, reż. Bradley King





Kino science-fiction debiutującego reżysera z nieznanymi aktorami? Czemu nie. Jeśli tylko ktoś ma dobry pomysł… Bradley King miał pomysł: trójka przyjaciół odkrywa tajemniczy aparat, który raz dziennie robi zdjęcie ukazujące to, co się zdarzy dokładnie dobę później. Prawda, że znakomity punkt wyjścia doo stworzenia intrygującego filmu? Ile tu możliwości do wyboru, jak ciekawie można poprowadzić fabułę. Zabawa z czasoprzestrzenią zawsze daje wiele opcji. Jednak można też zaplątać się tak bardzo, że seans straci sens. Bez obawy, pan King aż tak daleko się nie posunął, lecz trudno byłoby napisać, że w pełni wykorzystał potencjał historii. Za dużo tu pustego gadania, za mało zwrotów akcji, zaskoczeń, a co za tym idzie – emocji. Aż się prosiło o jakieś wyraziste akcenty, o wystrzałowe zachowania bohaterów, bo przecież odkryli machinę czasu. Są spokojni i nudni do bólu, w przeciwieństwie do sytuacji, w jakiej się znaleźli. Nie zmienia to faktu, że mimo pewnych nielogiczności i pogmatwania scenariusza, dziwnych decyzji i nieprzekonujących motywacji bohaterów, opowieść pana Kinga wciąga widza, trzyma w napięciu i daje się obejrzeć bez większego bólu. Owszem, mogło być lepiej, zwłaszcza w finale, i stąd ocena niezbyt wysoka, ale i tak warto zobaczyć. Uprzedzam nieprzyzwyczajonych, że film wymaga uwagi i skupienia, inaczej szybko stanie się irytujący.