CLOWN Klaun

Clown Klaun recenzja Jon WattsCLOWN
Klaun
2014, USA
horror, reż. Jon Watts

Co ma zrobić ojciec, który obiecał dziecku występ klauna na urodzinowej imprezie, a nie jest w stanie znaleźć do tej roli właściwej osoby? Nie ma wyjścia, musi przebrać się sam. Na szczęście Kent, przykładny mąż i ojciec, w porę znajduje odpowiedni strój. Nie wie tylko, że przebranie jest przeklęte. Przenosi klątwę, która przejmie nad nim kontrolę, całkowicie zmieni nie tylko jego wygląd, lecz także i osobowość. Stanie się integralną częścią ciała nosiciela i nie tylko nie da się go zdjąć, ale co gorsza, kostium wyzwoli mordercze skłonności nakierowane na dzieci…
Jon Watts dopiero zaczyna swoją przygodę z filmem fabularnym, ale robi to z werwą i przytupem. Jego Klaun to całkiem przyzwoicie nakręcony, nieco absurdalny horror z wieloma elementami dramatycznymi i odpowiednio wyważoną dawką humoru. Ktoś powie, że to dziwna mieszanka? Może i tak, ale odrobina groteski nikomu nie zaszkodzi. Mamy tu świetnie oddany dramat człowieka, który nie bardzo rozumie, co się z nim dzieje. Nie zważa na fizyczny ból po urwanym nosie, bardziej przeraża go własna bezradność wobec postępującej przemiany i coraz silniejszego apetytu na dziecięce mięso. Reżyser umiejętnie buduje napięcie, widoczne jest to zwłaszcza w pierwszej fazie opowieści, gdy mężczyzna izoluje się od rodziny i usiłuje zapanować nad kanibalistycznymi ciągotami. Historia toczy się w przyzwoitym tempie, z polotem, dzięki czemu film się nie dłuży, zaś dobre wrażenie psuje jedynie kiczowata, strasznie naciągana końcówka. Niemniej sam pomysł jest niezły i wykonanie równie udane. Film dobrze zrobiony pod względem technicznym, imponuje zwłaszcza wygląd klauna. Na szczęście nie ma tu przesytu efektów komputerowych, często zastępuje je perfekcyjna charakteryzacja.
Wspomniałem o elementach komediowych i to może przeszkadzać widzom oczekującym mrocznego klimatu. Cóż, nie da się wszystkim dogodzić. Klaun to nie przerażający krwawy slasher tylko nieco lżejsza produkcja w stylu lat 80., z kamerą unikającą wyjątkowo drastycznych scen. Może dzisiaj zwykło się pokazywać więcej, lecz tak czy inaczej jak na reżyserski debiut Jon Watts spisał się naprawdę dobrze.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: