WE ARE STILL HERE

We Are Still Here recenzja GeogheganWE ARE STILL HERE
We Are Still Here
2015, USA
horror, reż. Ted Geoghegan

Po tragicznej śmierci nastoletniego syna małżeństwo Sacchettich postanawia zmienić otoczenie i zamieszkać w nowym domu, gdzie łatwiej będzie pogodzić się z bolesną stratą. Ich wybór pada na stare, ponad stuletnie domostwo w niewielkiej mieścinie. Niestety, nie będzie im dane cieszyć się ciszą i spokojem. Przeklęty budynek ma swą tragiczną, znaną tubylcom historię, a duchy poprzednich mieszkańców uważają się za jego prawowitych właścicieli i nie tolerują intruzów. Tak mniej więcej przedstawia się fabuła horroru We Are Still Here, którego próżno szukać w kinach. Szczerze mówiąc nie dziwi mnie, że dystrybutorzy nie wprowadzili tego tytułu na polskie ekrany (chociaż zdarzało im się wprowadzać znacznie gorsze), bo sama historia jest stara jak świat. Opustoszały dom, w którym straszy; obowiązkowa piwnica, gdzie zamieszkują „tamci” szukający zemsty na niewinnych ludziach za coś, co ich spotkało. Tak, widzieliśmy to setki razy, raz w lepszym, raz w gorszym wydaniu, w zależności od fantazji i umiejętności twórców. Tutaj nie jest najgorzej – debiutancki obraz amerykańskiego reżysera Teda Geoghegana to klimatyczny horror w stylu lat 70/80, jednak schematyzm pewnych zdarzeń, marne aktorstwo oraz idiotyczny finał całkowicie psują frajdę z seansu.
W sam raz na raz – to najkrótsza recenzja filmu, który tak naprawdę nie wywołał we mnie żadnych emocji. Może dlatego, że to kino sprzeczności, gdzie wszystkie plusy produkcji są natychmiast równoważone minusami? Zaczyna się intrygująco, mimo lekkich dłużyzn jest mroczny nastrój i tajemnica, nawet jeśli reżyser korzysta ze starych klisz i ogranych chwytów. Potem jednak ten mozolnie budowany klimat gdzieś się ulatnia, horror staje się czarną komedią, strach ustępuje miejsca grotesce, czego apogeum stanowi krwawa jatka w końcówce. Można oczywiście tę dwoistość i niekonsekwencję zrzucić na karb braku doświadczenia młodego reżysera, ale to nie zmienia faktu, że Geoghegan zepsuł dobrze zapowiadającą się opowieść.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: