BLACK SEA
Morze Czarne
2014, USA, Rosja, Wielka Brytania
thriller, reż. Kevin Macdonald
Umiejscowienie akcji filmu na łodzi podwodnej ma swoje konsekwencje. Obiecuje klimatyczne kino z naciskiem na psychologiczne rozgrywki między skazanymi na siebie ludźmi zamkniętymi na niewielkiej przestrzeni. W tego typu na ogół niskobudżetowych produkcjach bardziej niż efekty specjalne liczy się wciągający scenariusz, odpowiednie stopniowanie napięcia, dobrze napisane postacie i wiarygodne kreacje aktorskie. Niektóre z tych cech posiada film Kevina Macdonalda Morze Czarne, w ostatnich czasach jedna z niewielu prób wskrzeszenia tego nieco zakurzonego gatunku.
Wskutek cięć budżetowych kapitan Robinson (Jude Law) traci pracę, dla której poświęcił nie tylko wiele lat życia, ale też szczęście rodzinne u boku żony niemogącej znieść ciągłej rozłąki. Wiarę w sens życia przywraca mu możliwość podjęcia się jeszcze jednej misji. Od potężnego sponsora dostaje zadanie zorganizowania ekipy, która odnajdzie w Morzu Czarnym zatopiony podczas II wojny światowej niemiecki U-Boot z transportem złota dla Rosjan i wydobędzie ładunek. Skuszony możliwością wielkiego zarobku stary wilk morski podejmuje wyzwanie, naprędce zbiera międzynarodową załogę i na pokładzie okrętu podwodnego wyrusza na poszukiwanie skarbu. Jak łatwo się domyślić, klaustrofobiczny klimat i zwykła ludzka chciwość wzmagają konflikty zmieniając wyprawę w desperacką walkę o przetrwanie.
Na papierze wszystko wygląda idealnie – jest tu pewien pomysł, sporo emocji, niezłe tempo, obiecujący początek, sprawny montaż, jednak film szkockiego reżysera ma też swoje wady. O ile przekonuje samo zawiązanie fabuły, to już irracjonalne zachowania bohaterów na łodzi i ich powierzchowny rys psychologiczny raczej nie. Do tego dochodzą liczne absurdy scenariusza, w efekcie czego film traci wiarygodność. Oczywiście można pochwalić sam klimat opowieści i próbę pokazania trudnych relacji między rosyjsko- i anglojęzycznymi członkami załogi, lecz to właśnie odpowiednie uwiarygodnienie wydarzeń często odróżnia kino wielkie od przeciętnego. I oczywiście gra aktorów. Morze Czarne to nie kipiące od emocji Polowanie na Czerwony Październik czy Karmazynowy przypływ, ale to dzieła ponadczasowe i film Kevina Macdonalda nie ma szans im dorównać. Zwłaszcza, że pod względem obsady też jest nadzwyczaj ubogo – Jude Law to jedyne znane nazwisko na liście płac i trzeba przyznać, że aktor spisuje się całkiem nieźle. Reszta w zasadzie jest milczeniem. Dlatego też film Morze Czarne nie ma szans przejść do historii kina, ale jak na niskobudżetówkę zapewnia całkiem niezłą rozrywkę.