VACATION W nowym zwierciadle: Wakacje

VACATION W nowym zwierciadle Wakacje recenzjaVACATION
W nowym zwierciadle: Wakacje
2015, USA
komedia, reż. John Francis Daley, Jonathan M. Goldstein

Zacznijmy od tego, że film W krzywym zwierciadle: Wakacje (w oryginale po prostu Vacation) z Chevy Chasem to klasyk komediowego kina lat 80. Podróżująca przez Stany Zjednoczone sympatyczna rodzina Griswoldów tak się spodobała, że nakręcono jeszcze kilka kontynuacji jej przygód. Ponad 30 lat później panowie John Francis Daley i Jonathan M. Goldstein doszli do wniosku, że to samograj i postanowili wskrzesić kultową pozycję w nowym stuleciu. Nazwali ją tak samo: Vacation (polski dystrybutor tym razem się wykazał w tłumaczeniu „krzywe” zwierciadło zastępując „nowym”), fabułę także skopiowali (ponownie rodzina Griswoldów podróżuje przez USA do parku rozrywki Walley World – różnica jest taka, że to jej kolejne pokolenie) i tak oto mogą zapisać na swoim koncie reżyserski debiut.
Poczucie humoru to kwestia bardzo indywidualna. Jednych śmieszą puszczane głośno bąki i głupawe miny, drudzy do rozrywki potrzebują czegoś więcej niż prymitywnego klozetowego dowcipu. Od razu powiem, że omawiany film jest dla tych pierwszych. Nawet jeśli stanowią oni większość, bo tak urządzony jest świat – seriale brazylijskie zwykły gromadzić większą publiczność niż filmy oscarowe, nie znaczy to, że na siłę trzeba schlebiać masowym gustom zatracając poczucie klasy i smaku. Chyba że się nie ma nic mądrego do zaproponowania. Panowie Daley i Goldstein nie mają. Problemem ich filmu nie są fragmenty z wnętrznościami krowy czy wymiotowaniem Applegate, liczne słowne wulgarności, kąpiel w ścieku, penis na aucie czy podkreślana na każdym kroku obsceniczność. Chodzi raczej o to, że tu są niemal wyłącznie takie sceny. To cały dowcip, na jaki stać nieopierzonych reżyserów. Zupełnie nie mieli pomysłu, jak wykorzystać potencjał tkwiący w kultowej serii. Dialogi są idiotyczne, zachowania pozbawione logiki, gagi do bólu wtórne. Wszystko jest za bardzo przerysowane, twórcy wyraźnie przedobrzyli, w efekcie uleciał gdzieś cały urok tej zwariowanej rodzinki. Niezłe są tu tylko pewne momenty (chociażby albańskie auto – gdzie takie cudo wynaleźli?), lecz one giną w natłoku żenujących żartów i nie mają szans uratować tej produkcji. Nie pomoże jej też Chevy Chase, który na moment pojawia się w samej końcówce. Miło, że go zaproszono. Szkoda, że wziął udział w tej profanacji. Jeśli ktoś oczekuje sympatycznego filmu dla całej rodziny na wzór oryginału, niech lepiej odpuści seans (a jeśli się wybierze, niech pod żadnym pozorem nie zabiera dzieci). Natomiast wszystkich bezmózgowców, którzy lubią rynsztokowy dowcip, jak najbardziej zapraszam.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: