RUNNER

Runner recenzja Nicolas CageRUNNER
Kongresmen
2015, USA
dramat polityczny, reż. Austin Stark

No i doczekał się Nicolas Cage czasów, gdy wejście na ekrany nowego filmu z jego udziałem mało kogo interesuje. Wzorem Bruce’a Willisa aktor jednej miny występuje ostatnimi czasy w coraz słabszych produkcjach coraz mniej znanych reżyserów i najnowszy dramat polityczny nie jest tu żadnym wyjątkiem. To kolejny krok w dół po równi pochyłej imponującej przecież kariery. Pisząc o wejściu na ekrany nie mam na myśli Polski, bo w naszych kinach ten film w ogóle się nie pojawił chociaż od jego sierpniowej premiery minęło sporo czasu. I nie sądzę, by dystrybutorzy zmienili zdanie bo mit heroicznego parlamentarzysty walczącego o ideały nikogo w Polsce nie ruszy ani nie przekona. Nie brzmi wiarygodnie w kontekście mizernej jakości rodzimych polityków. Nawet jeśli trudno się nie zgodzić z hasłem reklamującym film: „władza ma swoją cenę”. Ma. Wszędzie.
Bohaterem jest nowoorleański kongresmen Colin Price, człowiek pełen zasad i niezłomnych wartości, ale też niepozbawiony wad i słabostek czysto ludzkich. Jako zdecydowany i stanowczy polityk stara się pomóc ludziom, których dotknęła spowodowana przez koncern BP katastrofa ekologiczna związana z wyciekiem ropy, natomiast jako mąż od lat dzielnie stojącej u jego boku niezależnej i wpływowej kobiety (Connie Nielsen) zawodzi na całej linii – zawodowo podważa jej interesy, prywatnie zdradza z żoną miejscowego rybaka. Oczywiście seks skandal wychodzi na jaw, a Price będzie musiał stawić czoła własnym słabościom i przewartościować życie. Czy ta fabuła czegoś Wam nie przypomina? Z pewnością tak, uczucie deja vu będzie stale obecne podczas seansu, oglądaliśmy już bowiem setki podobnych i często znacznie lepszych filmów, głębiej wnikających w sedno problemów i bardziej wciągających widza. Tu już nie chodzi o samego Cage’a – gra w miarę poprawnie, a występował w wielu słabszych produkcjach. Główne wady obrazu Austina Starka to przewidywalność historii i zbytnia naiwność, wręcz płytkość scenariusza. Twardy polityk budujący swą wiarygodność uporczywą walką w imię wartości jednocześnie ich nie respektuje w życiu prywatnym i do tego daje się przyłapać jak nowicjusz uprawiając seks w windzie pod okiem kamery? Czy ktoś to kupuje? Potem przydługie pseudofilozoficzne rozważania co dalej… Niewiarygodny bohater nie budzi sympatii, trudno mu kibicować nawet gdy walczy o słuszną sprawę, a cała opowieść nie wywołuje żadnych emocji. Pasuje na produkcję telewizyjną po Wiadomościach, ale nie przyciągnie tłumów do kin. Nie odbuduje też nadszarpniętego zaufania do Cage’a jako aktora.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: