EVEREST
Everest
2015, Islandia, USA, Wielka Brytania
przygodowy, reż. Baltasar Kormákur
Oparte na faktach kino survivalowe ma swoich zwolenników. Nie jest łatwo w fascynujący sposób przedstawić zwykłe historie, których zakończenie jest powszechnie znane. Na szczęście Islandczyk Baltasar Kormákur dobrze wie, jak na ekranie potęgować napięcie – ma na koncie już jeden mocny film Agenci z Denzelem Washingtonem. Odtwarzając jedną z najtragiczniejszych w historii wypraw na Mount Everest z 1996 roku, w której zginęło 15 osób, reżyser zaprosił przed kamerę wiele znakomitości. Wystarczy, że wymienię takich aktorów jak Jason Clarke, Jake Gyllenhaal, Josh Brolin, Sam Worthington, Keira Knightley, Emily Watson i Robin Wright. Wprowadzenie zbyt wielu bohaterów sprawia, że trudno się z nimi identyfikować, a z każdą kolejną minutą indywidualne historie gubią się w natłoku informacji. Jednak i tak głównym bohaterem jest góra. Potężna, majestatyczna i budząca strach. Zdjęcia zachwycają, zwłaszcza w trójwymiarze, pozwalają niemalże poczuć się członkiem wyprawy, zarazem przybliżają amosferę grozy, jaka towarzyszyła jej uczestnikom (to również zasługa znakomitych efektów dźwiękowych). Tych pięknych krajobrazów mogłoby być więcej lecz reżyser wyraźnie bardziej postawił na autentyczność opowieści niż jej widowiskowość. Przy tym nie uniknął drobnych błędów – film jest nieco przegadany, dużo zajmuje samo przedstawienie bohaterów, ich wątpliwej motywacji, chorobliwej ambicji i braku rozwagi, które ostatecznie doprowadziły do tragedii. W efekcie nie ma czasu na dokładne pokazanie dramatycznej walki o życie – jeśli ktoś zna historię z książki, z pewnością zabraknie mu wielu ważnych elementów. Końcówka jest zrobiona po łebkach, jakby twórcy nagle zorientowali się, że film i tak trwa 2 godziny więc pora kończyć. Trochę szkoda, bo mimo wszystko dobrze się to ogląda i ten dodatkowy kwadrans nikomu by nie przeszkadzał. Ale i tak jest czym się zachwycać, koniecznie na dużym ekranie (najlepiej IMAX) i raczej w 3D.