ANIMAL
Monstrum
2014, USA
horror, reż. Brett Simmons
Grupa przyjaciół gubi drogę w lesie i jest zmuszona szukać schronienia w pobliskiej chatce przed grasującą wokół krwiożerczą bestią. Znacie ten schemat? Nawet jeśli tak, co szkodzi obejrzeć jego kolejną mutację? A teraz na poważnie. Nie ma sensu w każdym horrorze szukać oryginalności. Tutaj jej nie ma, a mozolnie tworzony klimat grozy też w pewnym momencie gdzieś ulatuje. Można z góry założyć, że będą luki w scenariuszu, złe wybory i naiwne zachowania przerażonych ludzi. Ale to też nieodłączny element slashera, a właśnie takim filmem jest Monstrum. Wiadomo, że niemal wszyscy zginą w mniej lub bardziej efektowny sposób, a jedyna zabawa polega na przewidywaniu, kto pierwszy, a kto ostatni. I oczywiście – kto przeżyje, choć zwykle to akurat najłatwiejsza sprawa. Niskobudżetowy film Bretta Simmonsa nie jest ani lepszy, ani gorszy od wielu podobnych produkcji, a jak na siłę poszukać – nawet ma kilka plusów. Przede wszystkim efekty są naturalne, bez komputerowych sztuczek, nie ma też konwencji paradokumentu kręconego trzesącą się kamerą, która zawsze urywa obraz w nieodpowiednim momencie, a i sami aktorzy nie zawodzą (jak na ten typ produkcji). Jednym to wystarcza, by miło spędzić półtorej godziny, inni uznają, że to strata czasu i odpuszczą. Ja niejako z obowiązku wytrzymałem do końca lecz osobiście polecam raczej tę drugą opcję.