STARRY EYES
Starry Eyes
2014, USA
thriller, reż. Kevin Kolsch, Dennis Widmyer
Ten horror nigdy nie doczekał się polskiej premiery. Nic dziwnego – wszak za jego produkcją nie stoją wielkie nazwiska, w obsadzie brak znanych aktorów, a jednak trochę szkoda, bo przecież na ekrany wchodzi cała masa znacznie słabszych produkcji. Starry Eyes ujmuje przede wszystkim klimatem, akcję rozwija powoli wzmagając ciekawość widza, by stopniowo z psychologicznego thrillera zmienić się w dość krwawy slasher. Nie każdemu ta mieszanka stylów przypadnie do gustu, bo końcówka trochę odziera obraz z tajemniczości, niemniej ja wolę takie nieco trudniejsze i bardziej ambitne kino od prostych, płytkich horrorów, gdzie już po kilku scenach wiadomo, czego się dalej spodziewać. A przy Starry Eyes skojarzenia z Cronenbergiem czy Lynchem same się nasuwają.
Bohaterką filmu jest mieszkająca w Hollywood Sarah (doskonała rola Alex Essoe), marząca o karierze aktorskiej kelnerka, która po wielu niepowodzenia dostaje wreszcie upragnioną szansę. Tajemniczy film nieznanej wytwórni to nie do końca to, o czym marzyła, jednak wystarczy, by się wyrwać z szarej rzeczywistości i grona otaczających ją nieudaczników. Nie jest świadoma, że będzie musiała zaprzedać duszę diabłu, zaś jej kolejne przesłuchania mają zupełnie inny cel.
To kino dla cierpliwego widza. Niespieszną narrację wynagradza wszechobecna, nieco surrealistyczna atmosfera niepokoju, umiejętne, stopniowe budowanie napięcia i dobra gra głównej bohaterki, która od samego początku ma problemy natury psychicznej i pozostaje tylko czekać, aż totalnie odleci. Mimo to finał i tak zaskakuje niekonwencjonalnym rozwiązaniem oraz brutalnością, która w horrorach jest wręcz niezbędna. Starry Eyes może i nie przyciągnąłby tłumów do kina, lecz z pewnością jest to pozycja warta zauważenia.