WALK OF SHAME
Dzień z życia blondynki
2014, USA
komedia, reż. Steven Brill





Bardzo lubię Elizabeth Banks i chociaż aktorka rzadko grywa w wartościowych filmach, zawsze miło ją oglądać. W komedii Walk Of Shame, która trafi na polskie ekrany dopiero po 9 miesiącach – w lutym 2015 pod tytułem Dzień z życia blondynki, gra główne skrzypce i robi to znakomicie. Jeśli dodamy do tego surrealistyczną i wciagającą historię, otrzymamy całkiem udany film pana Stevena Brilla, którego produkcji dotychczas raczej należało unikać. Prezenterka lokalnej telewizji Meghan po szalonej imprezie budzi się u nieznajomego w nieznanej części miasta. Ma kilka godzin, by dotrzeć na rozmowę kwalifikacyjną, od której zależy jej awans. Sęk w tym, że zapomniała telefonu, a jej auto z dokumentami odholowano na policyjny parking. Zagubiona i zrozpaczona kobieta rozpoczyna szalony wyścig z czasem. Paradując przez przedmieścia w seksownej żółtej mini zostanie wzięta za prostytutkę, złodzieję i handlarkę narkotyków. To nie wszystko lecz reszty nie zdradzę, by nie psuć zabawy.
Walk Of Shame pod względem klimatu przypomina mi Ucieczkę w noc Johna Landisa z 1985 roku, kiedy Michelle Pfeiffer wplątała Jeffa Goldbluma w całą serię absurdalnych wydarzeń. Poza aktorstwem Banks i humorem sytuacyjnym siłą napędową obrazu Brilla są znakomite dialogi. Zwłaszcza w narkotykowej dziupli, gdzie znana z TV bohaterka jest pieszczotliwie nazywana „bitch from the news”. Mamy tu galerię zabawnych postaci, oczywiście nie mogło zabraknąć typowej blondynki, która dziwiąc się, dlaczego nigdy nie widziała metra w Los Angeles, słyszy w odpowiedzi: „bo jest pod ziemią”. Właściwie ten film zasługuje na mocne 3 gwiazdki, ale za klimat w oparach absurdu i za wygląd 40-letniej Banks wyjątkowo dołożę czwartą. Może dzięki temu więcej osób go obejrzy?