MALEFICENT Czarownica

Maleficent Czarownica recenzja Angelina Jolie StrombergMALEFICENT
Czarownica
2014, USA
fantasy, reż. Robert Stromberg

Robert Stromberg to już wielka persona w świecie kina. W 2009 roku dostał Oscara za scenografię do Avatara, rok później drugiego za Alicję w Krainie Czarów, w zeszłym roku był jeszcze udany Oz Wielki i Potężny. Scenograf tak zasmakował w ekranizacji bajek, że postanowił przybliżyć kolejną: Śpiącą Królewnę, tym razem już jako reżyser. Zwykle unikam komentowania filmów dla dzieci, a z taką produkcją mamy tu do czynienia, ale każda reguła ma wyjątek. Do kina skusił mnie atrakcyjny trailer i Angelina Jolie, która jest osobą spełnioną i na ekranie pojawia się niezwykle rzadko (ostatnio 4 lata temu). Byłem, zobaczyłem, nie żałuję, bo porywająca kreacja Jolie jest jedną z lepszych w jej filmografii, aczkolwiek debiut pana Stromberga wzbudził we mnie nieco mieszane uczucia.
   Opowiadanie historii Śpiącej Królewny nie ma sensu, jednak tu wszystko jest inaczej – dobry król jest potworem, czarownicę poznajemy jako beztroską nastolatkę, zaś mądre wróżki wyglądają jak ciotki-idiotki. Taka dzisiaj moda, by stare bajki opowiadać na nowo – przypomnę choćby niedawną wersję Śnieżki (Królewna Śnieżka i Łowca), a inna niż dotychczas perspektywa przynajmniej nie pozwala rodzicom usnąć z nudów na prostej baśni o triumfie miłości nad złem. U Stromberga bezwzględna czarownica Maleficent (w disneyowskim oryginale Diabolina) wcale nie jest taka zła – źli są ludzie, którzy powodowani chciwością za wszelką cenę chcą podbić jej magiczną krainę. Akt zemsty – rzucenie klątwy na Aurorę, nowonarodzoną córkę następcy tronu, jest jedynie odwetem za zdradę, której od niego doświadczyła. Zresztą Maleficent dość szybko żałuje tego, co zrobiła…
   Mniejsza o treść – będzie sporo zaskoczeń i na pewno nie każdemu to się spodoba. Kłopot jest w czym innym. Film jest przepełniony barwnymi efektami specjalnymi (baśniowa kraina naprawdę potrafi zauroczyć widza), ale nie mogło być inaczej – patrz początek recenzji. Nie ma sensu się nad tym rozwodzić – jest kolorowo i imponująco, zwłaszcza w wersji 3D. Wielokrotnie pisałem, że dobre efekty to dzisiaj standard w superprodukcjach, więc trzeba zaoferować znacznie więcej. I tego tutaj zabrakło. Jest trochę mdło i nijako, akcji niewiele, za to cała masa niepotrzebnych postaci z głupawymi i denerwującymi wróżkami na czele. Jednak może to ja jestem za stary i zanadto się czepiam bo w końcu bajki nie są od tego, by szukać drugiego dna, a mimo dłużyzn film ogląda się całkiem miło (efekty komputerowe, scenografia i charakteryzacja robią swoje), chociaż to pozycja skierowana zdecydowanie do młodszej widowni i ta będzie miała największą frajdę.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: