TRIALS OF CATE McCALL
Niesłusznie oskarżona
2013, USA
thriller, reż. Karen Moncrieff
Nie ukrywam, że bardzo lubię Kate Beckinsale i staram się oglądać wszystkie filmy z jej udziałem. Jak to zwykle bywa, efektowne i porywające produkcje przeplata obrazami przeciętnymi i niezbyt angażującymi widza, których nawet jej uroda nie jest w stanie uratować. Dokładnie taki jest prawniczy thriller Niesłusznie oskarżona, gdzie do słabego scenariusza idealnie dostosował się też polski tłumacz, częściowo zdradzając intrygę w wymyślonym przez siebie tytule. Ambitna i dociekliwa prawniczka (Beckinsale), która na skutet problemów z alkoholem straciła prawo do opieki nad córką, broni kobiety oskarżonej o morderstwo. To dla niej wielka okazja do rehabilitacji po odbytej kuracji i szansa na odzyskanie kontroli nad życiem. Za wszelką cenę stara się udowodnić niewinność swojej klientki. Czy ta jednak naprawdę została niesłusznie oskarżona?
Początek filmu trzyma w napięciu, jest logiczny i dobrze rozegrany, a niezła obsada (obok Kate także starusieńki Nick Nolte) wzmaga apetyt. Niestety, im dalej w las… Stopniowo napięcie maleje, a fabuła roi się od idiotyzmów i niedorzeczności. Gdy w połowie seansu niedoszłą morderczynię uwolniono od zarzutów, wiedziałem doskonale, co będzie dalej. Liczyłem jednak na emocjonującą rozgrywkę w stylu Bez przedawnienia, gdzie świetne kreacje stworzyli Morgan Freeman, Jim Caviezel i Ashley Judd. Nic z tego. Reżyserce i scenarzystce w jednej osobie zabrakło pomysłu i odwagi. Poszła w stronę moralizatorskiej opowiastki o etyce zawodu prawnika, gdzie bohater broni tylko tych, w których niewinność nizbicie wierzy. Zgoda, w idealnym świecie to miałoby sens, ale ma się nijak do rzeczywistości. Prawnik dogadujący się z prokuratorem przeciw własnemu klientowi? Sędzia sprzyjający atrakcyjnej prawniczce po to, by się z nią potem przespać? Przez takie zagrywki film traci na wiarygodności i mocno rozczarowuje. Choć zapowiadał się lepiej, pozostaje tylko przeciętną produkcją, jakich już oglądaliśmy tysiące.
Początek filmu trzyma w napięciu, jest logiczny i dobrze rozegrany, a niezła obsada (obok Kate także starusieńki Nick Nolte) wzmaga apetyt. Niestety, im dalej w las… Stopniowo napięcie maleje, a fabuła roi się od idiotyzmów i niedorzeczności. Gdy w połowie seansu niedoszłą morderczynię uwolniono od zarzutów, wiedziałem doskonale, co będzie dalej. Liczyłem jednak na emocjonującą rozgrywkę w stylu Bez przedawnienia, gdzie świetne kreacje stworzyli Morgan Freeman, Jim Caviezel i Ashley Judd. Nic z tego. Reżyserce i scenarzystce w jednej osobie zabrakło pomysłu i odwagi. Poszła w stronę moralizatorskiej opowiastki o etyce zawodu prawnika, gdzie bohater broni tylko tych, w których niewinność nizbicie wierzy. Zgoda, w idealnym świecie to miałoby sens, ale ma się nijak do rzeczywistości. Prawnik dogadujący się z prokuratorem przeciw własnemu klientowi? Sędzia sprzyjający atrakcyjnej prawniczce po to, by się z nią potem przespać? Przez takie zagrywki film traci na wiarygodności i mocno rozczarowuje. Choć zapowiadał się lepiej, pozostaje tylko przeciętną produkcją, jakich już oglądaliśmy tysiące.