NOTHING LEFT TO FEAR
Nothing Left To Fear
2013, USA
horror, reż. Anthony Leonardi
Gdy nowy pastor wraz z rodziną przybywa osiedlić się w niewielkim miasteczku, jego najstarszą córkę Rebeccę nawiedzają przerażające wizje. Nastolatka zaprzyjaźnia się z miejscowym chłopakiem, tymczasem w mieście zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Mieszkańcy szykują się do przeprowadzenia mrocznego, religijnego obrządku. Znacie to? Zapewne tak, bo też fabuła tego schematycznego horroru nie należy do zbyt oryginalnych. Mimo to film ogląda się całkiem przyjemnie pod jednym warunkiem – trzeba zaakceptować, że to kino klasy B z niewielkim budżetem i niezbyt logiczną fabułą. Zwłaszcza końcówka jest dość wieloznaczna i nie każdego zadowoli. Obraz pana Leonardi posiada jednak złowieszczy, mroczny klimat i stopniowo budowane napięcie, dzięki czemu seans nie jest stratą czasu. Można nawet wybaczyć zagmatwany i niezbyt spójny scenariusz. Efekty są całkiem niezłe jak na takie kino, a całości dopełnia naprawdę dobra muzyka… Slasha. Tak, tak, drodzy Państwo, gitarzysta Guns’N Roses w zupełnie nietypowej roli sprawdził się doskonale. W sumie więc zasłużone 2 gwiazdki – czyli niespecjalnie polecam, ale przy nadmiarze wolnego czasu można śmiało obejrzeć.