ABOUT TIME
Czas na miłość
2013, Wielka Brytania
komedia romantyczna, reż. Richard Curtis





Richard Curtis to reżyser genialnej komedii romantycznej To właśnie miłość z 2003 roku, a także twórca całej masy kinowych hitów (m.in. Cztery wesela i pogrzeb, Notting Hill, Dziennik Bridget Jones). 10 lat po wspomnianej na wstępie produkcji proponuje kolejny romans, lecz pokazany zupełnie inaczej. Czas na miłość to nie jest typowa komedia romantyczna – i bardzo dobrze, bo ten gatunek rzadko zaskakuje. Umiejętnie włączone elementy dramatu i science-fiction (a jakże!) może nieco odrealniają opowieść, ale też ją ubarwiają i dodają uroku. Powodują, że nie sposób nudzić się przed ekranem.
Tim (Domhnall Gleeson) ma 21 lat lecz pozostaje samotny. Jest, jak sam twierdzi „zbyt rudy, zbyt chudy i zbyt niezdarny”, by zainteresować atrakcyjną dziewczynę. Gdy jednak ojciec (Bill Nighy) zdradza mu rodzinną tajemnicę, wszystko ulega zmianie. Otóż Tim, jak każdy mężczyzna w ich rodzinie, potrafi… podróżować w czasie i cofać się do wydarzeń, które przeżył. Są pewne ogranicznia, niemniej od teraz chłopak może naprawić każdą popełnioną gafę, a porażkę przekształcić w sukces. Dzięki temu rozkochuje w sobie Mary (Rachel McAdams), z którą zamierza spędzić resztę życia. Jednak jest w tym wszystkim łyżka dziegciu – grzebanie w przeszłości nie pozostaje bez wpływu na przyszłe wydarzenia. Drobna zmiana może powodować duże i niekoniecznie pozytywne konsekwencje. Więcej nie napiszę, by nie odkryć zbyt wiele, lecz ta miła i sympatyczna historia ma jeden morał: carpe diem! Do prawdziwego szczęścia nie potrzeba podróży w czasie, bo można więcej popsuć niż naprawić. Lepiej doceniać życie w tej formie, w jakiej jest nam dane. Należy myśleć pozytywnie i cieszyć się każdą chwilą. Właściwie to nic nowego, ale Richard Curtis pokazał temat w dość atrakcyjnej i nietuzinkowej formie, mieszając gatunki filmowe i tworząc z tego ciepłą i emocjonalną, pełną wdzięku opowieść. I to jest właśnie siłą filmu pozbawionego przecież wielkich gwiazd czy wybitnych kreacji aktorskich. Okazuje się, że bez tego także można oczarować widza. Wystarczy niebanalna fabuła, galeria barwnych postaci i chemia między głównymi bohaterami. Tylko tyle i aż tyle. Wtedy nie przeszkadzają drobne luki w scenariuszu ani nieco przesłodzone sceny. Czas na miłość ogląda się z dużą przyjemnością. To film, który bardzo pozytywnie nastraja do życia i potafi poprawić humor nawet w zimne, deszczowe dni.
Tim (Domhnall Gleeson) ma 21 lat lecz pozostaje samotny. Jest, jak sam twierdzi „zbyt rudy, zbyt chudy i zbyt niezdarny”, by zainteresować atrakcyjną dziewczynę. Gdy jednak ojciec (Bill Nighy) zdradza mu rodzinną tajemnicę, wszystko ulega zmianie. Otóż Tim, jak każdy mężczyzna w ich rodzinie, potrafi… podróżować w czasie i cofać się do wydarzeń, które przeżył. Są pewne ogranicznia, niemniej od teraz chłopak może naprawić każdą popełnioną gafę, a porażkę przekształcić w sukces. Dzięki temu rozkochuje w sobie Mary (Rachel McAdams), z którą zamierza spędzić resztę życia. Jednak jest w tym wszystkim łyżka dziegciu – grzebanie w przeszłości nie pozostaje bez wpływu na przyszłe wydarzenia. Drobna zmiana może powodować duże i niekoniecznie pozytywne konsekwencje. Więcej nie napiszę, by nie odkryć zbyt wiele, lecz ta miła i sympatyczna historia ma jeden morał: carpe diem! Do prawdziwego szczęścia nie potrzeba podróży w czasie, bo można więcej popsuć niż naprawić. Lepiej doceniać życie w tej formie, w jakiej jest nam dane. Należy myśleć pozytywnie i cieszyć się każdą chwilą. Właściwie to nic nowego, ale Richard Curtis pokazał temat w dość atrakcyjnej i nietuzinkowej formie, mieszając gatunki filmowe i tworząc z tego ciepłą i emocjonalną, pełną wdzięku opowieść. I to jest właśnie siłą filmu pozbawionego przecież wielkich gwiazd czy wybitnych kreacji aktorskich. Okazuje się, że bez tego także można oczarować widza. Wystarczy niebanalna fabuła, galeria barwnych postaci i chemia między głównymi bohaterami. Tylko tyle i aż tyle. Wtedy nie przeszkadzają drobne luki w scenariuszu ani nieco przesłodzone sceny. Czas na miłość ogląda się z dużą przyjemnością. To film, który bardzo pozytywnie nastraja do życia i potafi poprawić humor nawet w zimne, deszczowe dni.
Udostępnij