STRANDED
Opuszczeni
2013, Kanada
horror, sci-fi, reż. Roger Christian
Po raz kolejny okazało się, że pomysł na film to jedno, a wykonanie drugie. Już sam pomysł nie był zbyt oryginalny (czwórka astronautów na stacji kosmicznej zostaje zarażona nieznanym wirusem, który mutuje w nową formę życia, potrafiącą przybierać postać żywiciela) – kłania się Coś Carpentera i klimat znany z filmu Obcy, ósmy pasażer Nostromo, ale można z tego było wyciągnąć naprawdę wiele. Skoro jednak produkcji podjęli się Kanadyjczycy, można było z góry założyć, że efekt będzie mizerny. Nie mają tam ludzie dobrej ręki do filmów. Zamiast pasjonującej opowieści science-fiction dostaliśmy kino klasy B, z mało logiczną i niezbyt konsekwentną akcją oraz tandetną scenografię rodem z lat 80. (polecam zwłaszcza pierwsze sceny, gdzie sztuczne makiety padają ofiarą spadających meteorów). Trochę szkoda, bo film zapowiadał się znacznie lepiej (jeśli tylko zaakceptujemy takie bzdury, jak zajście w ciążę poprzez drobne skaleczenie się w palec o rozbitą probówkę oraz pełny rozwój płodu w ciągu zaledwie kilku godzin). Przy tak słabym scenariuszu obrazu nie uratuje Christian Slater, który robi co może, ale może też nie za wiele. Brak tu napięcia, brak pomysłu na zainteresowanie widza, chociaż widziałem wiele gorszych i bardziej idiotycznych produkcji. Zamiast męczyć się przy filmie pana Christiana polecam jeszcze raz sięgnąć po klasykę Carpentera lub przygody Ripley w serii Obcy.