DEAD SOULS
Umarłe dusze
2012, USA
horror, reż. Colin Theys
Nie miałem okazji przeczytać książki Michaela Laimo Umarłe dusze, ale z ciekawością sięgnąłem po jej ekranizację. Po intrygującym początku spodziewałem się, że cały seans dostarczy mocnych wrażeń, jednak im dalej w las, tym gorzej. I nie można wszystkiego zwalać na brak środków, bo niskobudżetowe filmy też potrafią być dobre. Dead Souls jest zaledwie przeciętny. Opowiada typową dla wielu horrorów historię – oto młody człowiek dowiaduje się, że został adoptowany, a po biologicznych rodzicach odziedziczył farmę, która ma swoje mroczne tajemnice. Nieświadomy niebezpieczeństwa chłopak postanawia dogłębnie poznać przeszłość swojej prawdziwej rodziny.
Jak łatwo zgadnąć, mamy tu duchy i nieczyste moce. Gdyby ktoś się nie domyślał – tytuł mówi wszystko. Niestety emocji niewiele, strachu równie mało, akcja trochę o niczym, a końcówka tylko dla naiwnych. Jest kilka ciekawych scen, duży plus należy się za scenografię i ogólny klimat, to jednak za mało, by film uznać za dobry, skoro scenariusz kuleje. Obejrzeć można, bo wielkiej tragedii nie ma, jednak po zakończeniu zostaje uczucie niedosytu. Dlatego mimo wszystko proponuję odpuścić, można zdecydowanie lepiej spożytkować czas.
Jak łatwo zgadnąć, mamy tu duchy i nieczyste moce. Gdyby ktoś się nie domyślał – tytuł mówi wszystko. Niestety emocji niewiele, strachu równie mało, akcja trochę o niczym, a końcówka tylko dla naiwnych. Jest kilka ciekawych scen, duży plus należy się za scenografię i ogólny klimat, to jednak za mało, by film uznać za dobry, skoro scenariusz kuleje. Obejrzeć można, bo wielkiej tragedii nie ma, jednak po zakończeniu zostaje uczucie niedosytu. Dlatego mimo wszystko proponuję odpuścić, można zdecydowanie lepiej spożytkować czas.