PERFECT ENDING
Perfect Ending
USA, 2013
dramat, reż. Nicole Conn
Perfect Ending to dla mnie film zagadka. Opowieść o dramacie chorej na raka Rebekki (Barbara Niven), matki dorosłych dzieci, która przeżywa fascynację młodziutką Paris (Jessica Clark). Erotyczna pasja zmienia jej postrzeganie świata. Dojrzała kobieta, której małżeństwo już dawno legło w gruzach, zakochuje się w młodej dziewczynie, przy której kompletnie traci kontrolę nad sobą. Oglądając obficie serwowane sceny łóżkowe zastanawiałem się, co to właściwie miało być? Dramat erotyczny? Seksualne wyzwolenie dwóch pokoleń? Dowód, że na namiętność nigdy nie jest za późno, a różnica wieku nie ma znaczenia? Nie wnikając głębiej w filozofię reżyserki krótko podsumuję moje wrażenia.
Film Nicole Conn z powodów oczywistych jest skierowany głównie do kobiet. Pomijając nieprzeciętną urodę Jessiki Clark, na którą miło było patrzeć (mimo obfitego makijażu) i silikony Barbary Niven, na które patrzyło się zdecydowanie mniej miło, nie czułem tej ogromnej chemii między bohaterkami. Przeszkadzał mi brak jakiejkolwiek sensownej historii w tle – bo trudno uznać za fabułę rodzące się uczucie w sytuacji, gdy związek nie jest możliwy. Film trochę o niczym, pełen dłużyzn i niepotrzebnych przebitek, które chyba miały nadać pozory artyzmu. Nie nadały. Oczywiście całość jest miła dla oka, bo panie atrakcyjne (tzn. raczej Paris niż Rebecca), a sam temat nośny i dający pole do wyobraźni. Jednak to chyba nie miał być film erotyczny – po co więc tyle nagości, nie najlepiej zresztą pokazanej? Gra aktorek nieco sztuczna, podobnie jak mocno wydumany scenariusz. Wydaje mi się, że można było to zrobić lepiej, ciekawiej, autentyczniej. Potencjał tematu nie został wykorzystany, niemniej wrażliwym kobietom film może się spodobać. Panom nie polecam, mimo niezaprzeczalnych atutów pani Clark.
Film Nicole Conn z powodów oczywistych jest skierowany głównie do kobiet. Pomijając nieprzeciętną urodę Jessiki Clark, na którą miło było patrzeć (mimo obfitego makijażu) i silikony Barbary Niven, na które patrzyło się zdecydowanie mniej miło, nie czułem tej ogromnej chemii między bohaterkami. Przeszkadzał mi brak jakiejkolwiek sensownej historii w tle – bo trudno uznać za fabułę rodzące się uczucie w sytuacji, gdy związek nie jest możliwy. Film trochę o niczym, pełen dłużyzn i niepotrzebnych przebitek, które chyba miały nadać pozory artyzmu. Nie nadały. Oczywiście całość jest miła dla oka, bo panie atrakcyjne (tzn. raczej Paris niż Rebecca), a sam temat nośny i dający pole do wyobraźni. Jednak to chyba nie miał być film erotyczny – po co więc tyle nagości, nie najlepiej zresztą pokazanej? Gra aktorek nieco sztuczna, podobnie jak mocno wydumany scenariusz. Wydaje mi się, że można było to zrobić lepiej, ciekawiej, autentyczniej. Potencjał tematu nie został wykorzystany, niemniej wrażliwym kobietom film może się spodobać. Panom nie polecam, mimo niezaprzeczalnych atutów pani Clark.