LAST MINUTE

Last Minute recenzja Vega Mecwaldowski Szarek HalejcioLAST MINUTE
2013, Polska
komedia, reż. Patryk Vega
wyst. Wojciech Mecwaldowski, Klaudia Halejcio, Anna Szarek
altaltaltaltalt

Czy reżyser, który 3 lata temu sprezentował nam idiotyczne Ciacho, może zrobić dobrą komedię? Teoretycznie tak, jednak nie tym razem. Miałem opory przed seansem, ale w końcu każdemu należy się kolejna szansa. Temat nośny, idealny na wakacyjną komedię: oto typowa polska rodzina wygrywa wycieczkę do Egiptu. Początkowy entuzjazm mija gdy się okazuje, że bagaże zostały zgubione, a przydzielony im pokój daleko rozmija się z oczekiwaniami. Najgorsze dopiero nadchodzi: sponsor bankrutuje i Polacy muszą na własny koszt wracać do kraju. Wprawdzie nie mają pieniędzy na bilet, ale przecież Polak potrafi….
   Pozornie wszystko wygląda nieźle. Na papierze. W rzeczywistości film, który pozuje na realistyczny, jest sztuczny, plastikowy i przegięty na maksa. To wszystko można by wybaczyć, gdyby był śmieszny, a nie tylko irytujący. Nie jest. Rezydentka zainteresowana wyłącznie wciskaniem drogich wycieczek i sprzedażą niepotrzebnych specyfików jest jeszcze do zaakceptowania, ale biegający wokół jednej z bohaterek syn właściciela hotelu udający pracownika (bo chce poznać wartość pracy) już raczej nie. Polacy nie znają angielskiego (co oczywiste), lecz to nie problem bo oczywiście wszyscy w hotelu mówią po polsku. Nieporadni goście, którzy nie potrafią zareklamować pokoju, za moment z impetem wpadają do kuchni, by zwinąć posiłek. Później mają dziesiątki pomysłów na zarabianie pieniędzy – bo co to za problem dla Polaka skombinować parę tysięcy dolarów w kilka dni. Skoro tacy przedsiębiorczy, czemu nie wykupili pełnopłatniej wycieczki? Można tak długo wymieniać. Do tego dochodzi cała galeria stereotypowych, papierowych postaci. Synek cwaniaczek, nastoletnia córka – niespełniona wokalistka, która nagle zmienią się w rockową wyjadaczkę i główną atrakcję wieczoru (bo wszyscy w hotelu z pewnością czekali na jej przyjazd i występ), nadopiekuńczy tata i babcia – emerytowana policjantka, która bez problemu namierza i łapie lokalnego złodzieja (tego samego kilkakrotnie). Mamy jeszcze byłą miłość ojca i jej aroganckiego chłopaka, który nie lubi dzieci więc musi być postacią negatywną. Dlaczego więc telewizyjna gwiazda jest z takim kretynem? Schemat goni schemat, postaci płaskie jak dno hotelowego basenu. Gra aktorska adekwatna do scenariusza, dowcip na ogół żałosny i ciężki, zaś morał filmu (polskie jest najlepsze) ma się nijak do jego treści, gdzie Polacy są typowymi burakami, ale to Egipt nazywają dzikim krajem.
   Trzeba się pogodzić, że czasy Seksmisji dawno minęły. Dzisiejsze komedie mało śmieszą choć mocno wyśmiewają nasze narodowe cechy. Są przegięte i sztuczne, kierowane głównie do prostych ludzi o minimalnych wymaganiach (lub bez żadnych wymagań). Krótko mówiąc: im głupiej tym lepiej. W tym kontekście Last Minute ląduje gdzieś pośrodku – poziom wprawdzie kiepski lecz wielkiego wstydu nie ma. Bywały znacznie gorsze produkcje za dużo większe pieniądze. Tutaj oszczędzano nawet na wycieczce do Egiptu (zdjęcia robiono w Turcji, a piramidy i typowo egipskie widoczki mamy z lotu ptaka niczym żywcem z folderu biura podróży). Obejrzeć się da ale nie bardzo jest po co.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: