I GIVE IT A YEAR
Daję nam rok
2013, Wielka Brytania
komedia romantyczna, reż. Dan Mazer





Oglądanie komedii romantycznych to często droga przez mękę. Nawet gdy są miłe i sympatyczne, to na ogół po kwadransie wiadomo, co będzie dalej. Wtedy znaczenie ma scenariusz, który do wiadomego finału może prowadzić prostą, nudną drogą lub krętymi, zaskakującymi ścieżkami. W filmie Dana Mazera jest o tyle ciekawie, że zaczyna się od ślubu – czyli w momencie, który w innych produkcjach jest ich zakończeniem. Jednak to tylko pozory, że będzie zupełnie inaczej. Potem jest klasyka: dwoje ludzi tkwi w małżeństwie mimo że są źle dobrani, śmieją się z innych dowcipów i pochodzą z odmiennych środowisk. Już na początku filmu niedyspozycja głosowa księdza udzielającego im sakramentu zwiastuje nieszczęście. Mimo wszystko para stara się przetrwać w związku pierwszy, najtrudniejszy rok. Potem rzekomo ma być już z górki. Niestety jak na zawołanie pojawiają się kuszące alternatywy: dla niej jest to przystojny i czarujący biznesmen, dla którego ma przygotować kampanię reklamową; dla niego jest to powrót z zagranicy byłej dziewczyny, której uczucie wcale nie przeminęło. Co będzie dalej – chyba nie muszę pisać.
Film producentów Dziennika Bridget Jones i To właśnie miłość, na wyrost nazywany przez Go Magazine „absolutnie genialną, najzabawniejszą brytyjską komedią roku”, wyreżyserował debiutant Dan Mazer. Jest on także scenarzystą, ale na tym polu ma pewne doświadczenie (jest autorem m.in. słynnego Borata). Wielkich gwiazd tutaj nie uświadczymy, podobnie jak emocji, co jest zrozumiałe przy wysokim poziomie przewidywalności scenariusza. Jednak humor, czyli to, co stanowi o sile komedii, jest na w miarę przyzwoitym poziomie. Wprawdzie niewiele to pomaga w tej prościutkiej historii, ale film da się obejrzeć bez większego znudzenia. Większość zabawnych sytuacji wynika z niedopasowania małżonków i ich znajomych, ale jest to śmieszne tylko do pewnego momentu. Potem wieje nudą, a naiwne zakończenie (zresztą oczekiwane przez widza) nie ratuje obrazu. Mam nadzieję, że jednak Brytyjczycy zrobią w tym roku lepsze komedie. Daję nam rok bawi, ale nie do końca.
Film producentów Dziennika Bridget Jones i To właśnie miłość, na wyrost nazywany przez Go Magazine „absolutnie genialną, najzabawniejszą brytyjską komedią roku”, wyreżyserował debiutant Dan Mazer. Jest on także scenarzystą, ale na tym polu ma pewne doświadczenie (jest autorem m.in. słynnego Borata). Wielkich gwiazd tutaj nie uświadczymy, podobnie jak emocji, co jest zrozumiałe przy wysokim poziomie przewidywalności scenariusza. Jednak humor, czyli to, co stanowi o sile komedii, jest na w miarę przyzwoitym poziomie. Wprawdzie niewiele to pomaga w tej prościutkiej historii, ale film da się obejrzeć bez większego znudzenia. Większość zabawnych sytuacji wynika z niedopasowania małżonków i ich znajomych, ale jest to śmieszne tylko do pewnego momentu. Potem wieje nudą, a naiwne zakończenie (zresztą oczekiwane przez widza) nie ratuje obrazu. Mam nadzieję, że jednak Brytyjczycy zrobią w tym roku lepsze komedie. Daję nam rok bawi, ale nie do końca.