BAY Zatoka

Bay Zatoka recenzja LevinsonBAY
Zatoka

2012, USA
thriller, reż. Barry Levinson

Barry Levinson w poprzednim stuleciu robił całkiem niezłe filmy, teraz bywa z tym różnie. Zatoka wstydu nie przyniesie, ale z pewnością nie znajdzie miejsca wśród jego największych dzieł. Zrobiony modną ostatnio techniką found footage, czyli film w filmie lub paradokument (podobnie jak Blair Witch Project, Paranormal Activity, [REC] czy Projekt: Monster), opowiada historię zmutowanych pasożytów atakujących ludzi w nadmorskim kurorcie. Podobnych filmów było wiele i tutaj fabuła jest również bardzo schematyczna (to wada omawianej produkcji): nic, nic, i nagle epidemia rozprzestrzenia się niemal w tempie tsunami; powiadomione władze (burmistrz) lekceważą problem; lekarze są bezradni a rząd chce wszystko ukryć, bo jak zwykle ma coś za uszami. To wszystko sprawia, że film jest przewidywalny, jednak forma paradokumentu dodaje mu autentyczności i pozwala śledzić z zainteresowaniem poczynania bohaterów. Wszyscy są anonimowi więc nie sposób przejąć się ich losami i przeżyć choć odrobiny emocji. Jednak jak na niskobudżetówkę Zatoka jest zrobiona całkiem poprawnie. Może efekt found footage jest tu nieco zbyt nachalny, zaś aktorka opowiadająca historię też na Oscara nie zasłużyła, ale to drobiazgi. Podobnie jak pewne nieścisłości czy błędy scenariuszowe – wszystko to jest, ale z samego założenia nie mamy do czynienia z filmem wybitnym. To typowa rozrywka, która wyświechtany nieco temat pokazuje w sposób inny niż dotychczas. Czasem zbyt dosadnie (pasożyty zżerają ludzi od wewnątrz), ale myślę, że nikogo to nie wystraszy. Widzieliśmy znacznie gorsze rzeczy.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: