UNITED

United recenzja Manchester katastrofa lotnicza 1958UNITED
United

2011, Wielka Brytania
dramat, reż. James Strong

Angielski Manchester United od wielu lat należy do najlepszych piłkarskich klubów świata. Na krajowym podwórku jest absolutnym rekordzistą (11 razy zdobył Puchar Anglii i 19 razy wygrał ligę, a w tym roku dorzuci kolejny triumf), ale największe sukcesy osiąga w ostatnich latach pod wodzą Alexa Fergusona, który prowadzi drużynę niezmiennie od 1986 roku. Zanim jednak nastały czasy Alexa, legendę klubu tworzył Matt Busby. Jego „Busby Babies” w połowie lat 50. dwukrotnie wygrali ligę jako najmłodsi gracze w historii, a ich wspaniały marsz po trzeci tytuł przerwała katastrofa lotnicza, w której zginęły 23 osoby, w tym 8 czołowych zawodników pierwszej drużyny. Tę tragiczną historię opowiada film Jamesa Stronga, którego główną siłą jest niezwykły klimat znakomicie oddający specyfikę tamtych czasów i tragizm sytuacji, w jakiej znalazła się wtedy ta wspaniała ekipa. Na przykładzie wielkiego (jeszcze nie wtedy) Bobby’ego Charltona obserwujemy walkę młodych chłopaków o miejsce w drużynie, wpajane im wartości i charakter, którym musieli się wykazywać w każdym spotkaniu. Tam nikt nie przechodził „obok meczu”. Po katastrofie tempo filmu nieco siada i jesteśmy świadkami kilku nieco sztucznych i patetycznych scen, ale nie zmienia to faktu, że seansowi towarzyszą ogromne emocje, a wrażliwym widzom przydadzą się chusteczki. Oczywiście nie jest tajemnicą, że Dzieciaki Busby’ego jakimś cudem potrafili się pozbierać po przeżytej tragedii i powrócili do wielkiej piłki, zdobywając 10 lat później pierwszy w historii angielskiego futbolu Puchar Europy (rozgrywki nazywane dzisiaj Ligą Mistrzów). Jednak warto obejrzeć, jak do tego doszło.
   United to film nie tylko dla miłośników futbolu, choć oczywiście oni będą nim najbardziej zainteresowani. To wzruszający obraz walki z własnymi słabościami ukazujący, jak należy podnosić się po porażkach i życiowych tragediach. Piękne, doskonałe warsztatowo, kipiące od emocji kino, może bez aktorskich fajerwerków (grają głównie młodzi chłopcy i Dougray Scott w roli wielkiego menedżera), ale i bez tego trzymające za gardło. Dla fanów Czerwonych Diabłów pozycja obowiązkowa.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: