CRAWLSPACE
Crawlspace
2012, Australia
sci-fi, reż. Justin Dix
Kino australijskie… to mówi wiele. Grupa elitarnych żołnierzy zostaje wysłana do podziemnej bazy, by uwolnić z niej naukowców, których eksperyment wymknął się spod kontroli. Nie są jednak przygotowani na to, co tam zobaczą. Nie mogę zdradzić, co zobaczą, ale mogę uprzedzić, że cały film polega na łażeniu po bazie i tropieniu rzeczywistych oraz urojonych przeciwników. Akcji nie ma wcale, bo pseudofilozoficzne dysputy trudno uznać za akcję. Gdyby nie goryl, który pojawia się na krótką chwilę i zaciekawia, to nie byłoby o czym pisać. Właściwie i tak nie ma, bo wątek nie jest ciągnięty – więc właściwie nie wiadomo, po co go pokazali. Film jest nudny i naprawdę nie warto poświęcać mu uwagi. Szkoda, bo zapowiadał się ciekawie, ale tylko przez kilka pierwszych minut. Scenariusz podpisały aż trzy osoby. Czyżby jedną to przerosło? To się napracowali! Ach ci Australijczycy….