SINISTER
Sinister
2012, USA
horror, reż. Scott Derrickson





Nowy horror Scotta Dericksona, twórcy Egzorcyzmów Emily Rose, reklamowano jako coś nowego, czego wcześniej nie było. Niczego takiego w filmie nie zauważyłem. Ethan Hawke gra pisarza, który wraz z rodziną wprowadza się do nabytego niedawno domu, gdzie będzie mógł w ciszy i spokoju pracować nad nową książką. Zamierza rozwikłać tajemnicę dokonanego tu wcześniej poczwórnego morderstwa, którego przebieg jest zapisany na starych taśmach filmowych. Zauważa tam niezidentyfikowaną postać, jednocześnie wyczuwając w domu obecność obcej istoty. Dalej mniej więcej tak samo, jak w wielu filmach o podobnej tematyce, bowiem fabuła jest stara jak świat. Wszystko to już było w tej czy innej formie. Wiadomo, że ponure domostwo nawiedzone przez nieokreślony byt zawsze działa na wyobraźnię. Pytanie brzmi, czy stoi za tym ciekawa historia i czy reżyser umie w odpowiedni sposób ją przekazać. Innymi słowy – czy się boimy? Przyznaję bez bicia, że oglądając Sinister nie bardzo się bałem. Zgodnie z tytułem w filmie panuje złowieszczy klimat, ale nic z tego nie wynika. Facet wciąż ogląda stare taśmy, szpera w google, zapisuje coś na karteczkach i chodzi w nocy po domu w poszukiwaniu źródła tajemniczych hałasów. Poza tym nie robi praktycznie nic, aby rozwiązać zagadkę. Trochę to spłaszczam, ale po prostu oczekiwałem znacznie więcej. Brakuje pomysłu, do tego film nie ma tempa, a większość scen ogranicza się do pokazywania Ethana Hawke’a i jego rozważań. Szkoda. Tragedii nie ma, można obejrzeć, ale niekoniecznie.