CONFESSION
Spowiedź
2011, USA
dramat, reż. Brad Mirman
Od czasów pierwszej serii najlepszego znanego mi sensacyjnego serialu 24 (u nas jako Przez 24 godziny) mam słabość do Kiefera Sutherlanda. Film Spowiedź mógłby na swój sposób być epilogiem tamtej serii, w którym skruszony Jack Bauer wyznaje swoje grzechy. Jednak Brad Miriam wymyślił całkiem nową, niespełna godzinną opowieść i nie wiedzieć czemu nazwał ją serialem (10 odcinków po 5-7 minut). Właściwie mamy do czynienia z dialogiem dwójki osób (czymże innym może być spowiedź), ubarwionym licznymi reminiscencjami z przeszłości. Niepozornie wyglądający człowiek przystępujący do spowiedzi (Kiefer Sutherland) okazuje się mordercą na zlecenie, a jego spowiedź bardziej przypomina rozmowę z psychologiem niż sakrament pokuty. Zwierzenia mordercy powodują, że starzejący się kapłan (John Hurt) wdaje się w dyskusję na temat życia, śmierci oraz istnienia Boga i nie wiadomo kiedy sam zaczyna wyznawać swoje grzechy. Zabójca, znający wiele zaskakujących faktów z życia księdza, przyjmuje rolę spowiednika. Powoli zaczynamy odkrywać powody, dla których wybrał ryzykowną i nieuczciwą profesję. Nie powiem, że film ogląda się z zapartym tchem. Początkowo wciągająca historia od pewnego momentu jest łatwa do przewidzenia, niemniej warto poświęcić godzinę na ten film. Jest zrobiony poprawnie, chociaż równie dobrze mogłoby to być słuchowisko radiowe. Poza dialogiem z księdzem dzieje się niewiele. Jesteśmy świadkami kilku akcji penitenta, ale właściwie główna akcja jest psychologiczną rozgrywką między dwoma osobami. Jeśli ktoś lubi tego typu kino, będzie zadowolony. Ja się trochę wynudziłem i nawet moja słabość do Jacka Bauera niewiele pomogła. Jeśli już miałbym polecić ten film, to bardziej jego wysłuchanie niż oglądanie. Strata niewielka. Idealny do „oglądania” przy prasowaniu lub innych tego typu czynnościach.