RUINS Ruiny

Ruins Ruiny recenzjaRUINS
Ruiny

2008, Australia, USA
horror, reż. Carter Smith

Recenzując filmy niejednokrotnie zwracałem uwagę, że o właściwym (lub nie) odbiorze wielu pozycji decyduje odpowiednie nastawienie. Nie chodzi o to, by afirmować tandetę, ale by nie krytykować dla zasady, by nie potępiać prostoty czegoś, co z założenia takie miało być. To samo dotyczy każdej innej dziedziny sztuki. Madonnie trudno mieć za złe, że śpiewa popowe piosenki, zaś Metallice trudno zarzucać, że grają ostrego rocka. Ruiny nie są ambitnym filmem o głębokim przesłaniu ani nie stanowią rewolucji w dziedzinie horroru. Opis fabuły prowadzi do wniosku, że szkoda tracić czas na tak idiotyczną historyjkę. Ale jeśli podejdziecie do tego zupełnie inaczej, możecie podczas seansu zostać bardzo miło zaskoczeni. Film odpowiednio buduje napięcie, tworzy aurę grozy i tajemniczości, i nawet jeśli potem nieco popada w banał, to i tak jest o niebo lepszy od wielu innych niskobudżetowych produkcji. Grupa przyjaciół podczas wakacji w Meksyku postanawia zwiedzić położoną w tropikach starożytną świątynię Majów. Na miejscu zostają zaatakowani przez agresywnych tubylców, którzy zabijają jednego z uczestników wyprawy. Reszta chroni się na szczycie piramidy, nie zdając sobie sprawy, jak potężne są moce chroniące jej legendę. Gdy zdadzą sobie sprawę z zagrożenia, ucieczka nie będzie możliwa. Tyle w skrócie, by nie zdradzać zbyt wiele. Film ma dobre tempo i wciągającą fabułę, która później jest nieco odjechana i mało wiarygodna, ale w filmach grozy nikt chyba nie oczekuje realizmu. Ruiny to typowy slasher, jest sporo krwi i trochę dosadnych scen, które mogą zniesmaczyć wrażliwych widzów (może przesadzam, bo ci wrażliwi raczej unikają horrorów), ale młodzi ludzie postawieni w bardzo trudnej i nietypowej sytuacji próbują sobie jakoś radzić. Nie zawsze wybierają najmądrzej, ale łatwo to oceniać siedząc sobie wygodnie przed telewizorem. Gdy wystraszony człowiek nie rozumie, co się wokół dzieje, ma prawo reagować irracjonalnie. Tak czy inaczej film jest wart obejrzenia. Nie jest to pozycja wybitna, ale potrafi nastraszyć, akcja jest poprowadzona dobrze i do końca konsekwentnie.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: