EXAM
Test
2010, Wielka Brytania
thriller, reż. Stuart Hazeldine
Jeden pokój, osiem osób, jedno pytanie i 80 minut na odpowiedź. Ostatni etap rekrutacji do tajemniczej i potężnej organizacji. Tylko jedna osoba może wygrać. Rozpoczyna się rozgrywka psychologiczna między ochotnikami. Tak w skrócie przedstawia się fabuła tego dziwnego filmu. Zaczyna się naprawdę interesująco. Niepokojący klimat, aura tajemniczości, twarde reguły gry. Jednak im dalej, tym mniej ciekawie. Akcja nie trzyma się kupy, aura tajemniczości powoli pryska, a rozwój zdarzeń jest kompletnie odrealniony. Oczywiście zawsze można długo dyskutować na temat zachowań ludzi w stresowych sytuacjach, one nie zawsze są racjonalne, niemniej w tym filmie absurd goni absurd, a ludzie zachowują się jak wyprani z uczuć lub sparaliżowani strachem. W efekcie nie ma komu kibicować, bohaterowie są bezimienni i nieprzekonujący. Film ogląda się bez żadnych emocji. Jeśli już zaciekawi kogoś, jak zakończy się godzinna wymiana myśli między uczestnikami testu, i w skupieniu dobrnie do finału (skupienie i myślenie jest tu niezbędne), czeka go spartaczona końcówka. Szkoda, bo niewiele jest filmów opartych na podobnym pomyśle (zamknięta w jednym pomieszczeniu grupa ludzina siebie). Cube intrygował, Piła podobnie, był dreszczyk i odpowiednie napięcie. Tutaj tego brak. Jest za to sporo pseudofilozoficznych wywodów. Filmu raczej nie polecam.