STUDIO SEX
Z rubryki kryminalnej: Studio Sex
2012, Szwecja
kryminał, reż. Agneta Fagerström-Olsson
Czasem mnie coś podkusi, by obejrzeć kino skandynawskie. Zdarza się trafić dobrze, ale na ogół jest przeciętnie i mało ciekawie. Dokładnie taki jest film Studio Sex. Młoda stażystka lokalnej gazety dostaje informację o zwłokach młodej dziewczyny w pobliskim parku. Okazuje się, że ofiara wcześniej została zgwałcona, a głównym podejrzanym jest jej pracodawca, właściciel ekskluzywnego sex klubu. Annika zaprzyjaźnia się ze współlokatorką ofiary. Czuje, że wreszcie znalazła temat, na którym będzie mogła się wybić. Nie podejrzewa jednak, że sprawa ma dużo głębsze dno i prowadzi wprost do urzędującego ministra. Opowieść jak każda inna, niespecjalnie pasjonująca i niezbyt wciągająca. Film da się obejrzeć, ale trudno wczuć się w klimat opowiadanej historii. Tempo jest wolne, aktorstwo zimne (jak przystało na Szwedów), choć muszę przyznać, że wytrwałem do końca bez większego bólu. Problem w tym, że również bez entuzjazmu i bez emocji, a przecież o nie w kinie chodzi. To typowy film telewizyjny, zapełniacz czasu przed snem, równie dobrze można na niego zerkać znad komputera i wiele nie stracimy. Historia przeciętna, jej przedstawienie również. Miłośnikom surowego, prostego kina może się spodobać, pozostałym niekoniecznie.