THE WATCH
Straż sąsiedzka
2012, USA
komedia, sci-fi, reż. Akiva Schaffer
Ben Stiller i Vince Vaughn grywali w znacznie lepszych filmach. W zasadzie Straż sąsiedzką mógłbym polecić jako film dla małych dzieci, bo mniej więcej na takim jest poziomie, ale wykluczają tę możliwość ciągłe dysputy bohaterów o seksie i relacjach damsko-męskich, oraz oczywiście orgie, na które panowie przypadkowo trafiają. Obejrzałem Straż sąsiedzką nie czytając recenzji, nie oglądając trailerów, nie wiedząc kompletnie nic, poza tym oczywiście, że to ma być komedia (ale skoro gra Ben Stiller to wiadomo). I do pewnego momentu było ciekawie. Kiedy na spokojnych przedmieściach amerykańskiego miasteczka stróż nocny ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, czterech znudzonych mieszkańców postanawia założyć tytułową straż, aby pilnować porządku i zapobiegać podobnym czynom. Ponieważ panowie są trochę postrzeleni, a do tematu podchodzą śmiertelnie poważnie (jednocześnie mając znakomity pretekst, by wyrwać się z domu), zapowiadało się na lekką komedię z niezłymi tekstami i fajnym humorem sytuacyjnym. I może by tak było, gdyby do scenariusza nie wprowadzono… obcych. Okazuje się, że w pobliskim sklepie mają siedzibę kosmici, którzy zamierzają zaatakować miasto. Ale nasza dzielna czwórka nie dopuści do tego, nie ma takiej opcji. Dalej już nie mam siły pisać. Infantylny scenariusz, marne aktorstwo, odgrzewane dowcipy, wreszcie idiotyczna końcówka – w efekcie otrzymujemy jednego z kandydatów do Złotej Maliny. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ta komedia bardziej żenuje niż śmieszy. Są niezłe momenty, ale raczej w pierwszej części. Chyba że kogoś bawi próba poczęstowania kosmity gumą do żucia w momencie, gdy właśnie skonsumował połowę sąsiada. Szukałem na siłę pozytywów i znalazłem jeden niepodważalny – film jest tak abstrakcyjny i bezsensowny, że aż zabawny. Komedia naprawdę niskich lotów, ale po kilku browarach potrafi rozbawić, więc jeśli zaprosicie znajomych na imprezę, to wtedy można na ten film spojrzeć zupełnie innym okiem.