LOCKOUT

Lockout recenzja Guy PierceLOCKOUT
Lockout

2012, Francja
thriller, reż. Stephen Saint.Leger, James Mather

Lockout to typowo rozrywkowy film, który nie ma nadmiernych ambicji (chociaż stoi za nim sam Luc Besson, którego nazwisko ostatnimi czasy wcale nie gwarantuje jakości) i jest dość podobny do wielu amerykańskich produkcji. Jednak w filmach sensacyjnych nie szukamy zbytniego nowatorstwa. One mają bawić. Zaciekawić widza i trzymać w napięciu do samego końca. To z grubsza tyle. A że przy tym czerpią garściami z innych dzieł – taka rola klasyków. Każdy kopiuje Hollywood. Francuzi także. Niewiele jest rzeczy, których jeszcze nie widzieliśmy w filmach z fabryki snów. Wygadany i dowcipny facet, niczym duch walczący sam z armią bandziorów był w Die Hard, u nas nie wiadomo czemu zwanym Szklana pułapka. Nazywał się John McClane i nakręcił karierę Bruce’a Willisa jako megatwardziela. Inny twardziel zatrudniony do odbicia prezydenta z rąk bandytów to Snake Plissken w Ucieczce z Nowego Jorku. Bohater LockoutSnow (w tej roli Guy Pierce), to dwa w jednym. Nawet trzy, bo działa jak Rambo – sam jest niezniszczalny, a przeciwników rozwala hurtowo. Różnica jest taka, że ratuje nie prezydenta, tylko jego córkę, uwięzioną nie w szklanym wieżowcu, lecz w MS1 w kosmosie – stworzonym na orbicie więzieniu dla największych bandytów USA. Leżą tam sobie zahibernowani (oczywiście jest tlen, grawitacja, itd – kto by się przejmował takimi drobiazgami) aż do końca swoich wyroków. Ale jest jeden guzik, który można nacisnąć i otworzyć wszystkie kapsuły. Świetny pomysł! Super więzienie z najgorszymi szumowinami, wybudowane ogromnym kosztem, oddalone od Ziemi, by nikt nie uciekł i nie mógł zagrozić ludziom, bandyci w kapsułach pozbawieni świadomości, i jeden zwykły przycisk, niespecjalnie chroniony, uwalnia wszystkich naraz. Czy może być większa bzdura? Główny bohater najpierw zostaje niesłusznie oskarżony i skazany, potem staje się jedyną bronią prezydenta zdolną do zgaszenia buntu i uwolnienia jego córki, która akurat wizytowała więzienie. Co dalej nie powiem, ale wielu z was zapewne się domyśli.
   Tak naprawdę film jest dobrze zrobiony, akcja trzyma tempo i jeśli przymkniemy oko na naiwność i mielizny scenariusza (musimy przymknąć, nie ma innego wyjścia), to nawet nieźle się go ogląda. Niezobowiązująca rozrywka w amerykańskim stylu, z przytupem i rozmachem, kreowana na styl lat 80/90. Popisowa rola Pierce’a, który mimo cynizmu jest sympatyczny i da się lubić, zwłaszcza gdy rzuca kilka niezłych tekstów. Niestety im bliżej końca, tym gorzej. Nie chodzi nawet o absurdalne i kiczowate zakończenie, ale o nadmierne skróty myślowe. Jakby komuś zabrakło czasu. Jakby reżyser uznał, że film jest zbyt długi i trzeba go szybko skończyć, nawet kosztem sensu i logiki. Szkoda, bo kilka minut więcej dałoby dodatkową gwiazdkę za zamknięcie napoczętych wątków. A tak pozostaje lekki niesmak. Niemniej film można obejrzeć, oczywiście jeśli komuś nie przeszkadza drobny posmak kiczu.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: