RESIDENT EVIL: RETRIBUTION
Resident Evil: Retrybucja
2012, Kanada, Niemcy
akcja, sci-fi, reż. Paul W.S. Anderson





Efekty, efekty i jeszcze raz efekty. Nic innego się nie liczy w najnowszej, piątej już odsłonie Resident Evil. Na próżno doszukiwać się sensu, logiki czy choćby ciekawej, wciągającej opowieści. Film zrobiony dla kasy, bez pomysłu i klasy. Strzelaniny i rozwałki rodem z gry komputerowej, bo w końcu tym właśnie jest Resident Evil w oryginale. Dzielna Alice (nieśmiertelna Milla Jovovich) nadal przeciwstawia się bezwzględnej korporacji i walczy z niezliczonymi hordami zombie. Pal licho, że zombie jeżdżą na motorach i strzelają z broni palnej (a jakże), że wielki potwór rozgniatający ludzi jak zapałki oczywiście nie skrzywdzi porwanego dziecka, że bohaterów kule się nie imają, a każda kobieta wytrzyma setki ciosów, z których po każdym powinna być co najmniej kaleką. Rozumiem, że można robić filmy idiotyczne, w końcu są gusta i guściki, ale trzeba tworzyć film z choćby minimalnym poszanowaniem dla widza. Tutaj tego nie ma. To film dla kompletnych debili. Nie uratuje go Jovovich ani Rodriguez, bo nie ma czego ratować. Trudno to nawet nazwać filmem, to jakaś żałosna hybryda gry komputerowej. Scenariusza w ogóle nie ma, emocji nawet śaldu, są za to wielkie dziury logiczne, durne dialogi, kiepska gra aktorska i słabe walki, zwłaszcza ta finałowa, trwająca w niekończoność, w której trzy panie okładają się, giną, zmartwychwstają, zmieniają strony. Szkoda słów po prostu. Chyba że uznamy, iż jest to parodia filmów walki.
Reżyser zostawił furtkę na kolejną część. Aż się boję myśleć, jaka będzie, bo każda kolejna jest gorsza od poprzedniej. Czy da się nakręcić gorszy film niż ten? Z pewnością tak. Jeśli pozostanie ten sam, wyprany z pomysłów reżyser, to życzę powodzenia. Jedna gwiazdka za efekty trójwymiarowe, bo te są całkiem dobre. I tyle.
Reżyser zostawił furtkę na kolejną część. Aż się boję myśleć, jaka będzie, bo każda kolejna jest gorsza od poprzedniej. Czy da się nakręcić gorszy film niż ten? Z pewnością tak. Jeśli pozostanie ten sam, wyprany z pomysłów reżyser, to życzę powodzenia. Jedna gwiazdka za efekty trójwymiarowe, bo te są całkiem dobre. I tyle.