GET THE GRINGO Dorwać gringo

Get Dorwać gringo recenzja Mel GibsonGET THE GRINGO
Dorwać gringo

2012, USA
dramat, reż. Adrian Grunberg

altaltaltaltalt

W Wielkiej Brytanii film ukazał się pod tytułem How I Spent My Summer Vacation – Jak spędziłem letnie wakacje. Mel chyba nie planował wakacji w meksykańskim więzieniu. Ale po nieudanym skoku tam właśnie wylądował. Jest to miejsce dość specyficzne – otoczone murem miasteczko, w którym życie toczy się w normalny, niezbyt uczciwy sposób. Nikomu nie wolno wyjechać, a całość nadzoruje lokalna mafia. Nasz bohater dość szybko zorientował się, że mając pieniądze można się tu nieźle ustawić. Tylko że jego pieniądze ukradli skorumpowani gliniarze. Szybko nawiązuje znajomość z 10-letnim chłopcem, który wprowadza go w lokalne zwyczaje i pomaga przeżyć. Jak łatwo się domyślić, Mel skutecznie pokrzyżuje plany mafijnym bossom, bo przecież musi odzyskać kasę i wyjechać na prawdziwe wakacje.
Debiutancki film Adrian Grunberga od razu okrzyknięto dziełem w klimacie Tarantino. Rzeczywiście, film nawiązuje klimatem do lat 90. i może nie przypaść do gustu ludziom nie lubiącym takiej estetyki. Zresztą Dorwać gringo zrobiono ewidentnie pod Gibsona, który napisał prosty ale wciągający scenariusz, gra główną rolę i jest producentem obrazu. Po kilku chudych latach Mel Gibson odnotował comeback pełną gębą. Wprawdzie można narzekać, że wszystko to już widzieliśmy, że momentami jest zbyt kiczowato, do tego spaprana końcówka (przewidywalna i naiwna do bólu), ale w sumie trzeba przyznać, że aktor zaskoczył wszystkich proponując kino inne, dość rzadkie i specyficzne. Może nie dla wszystkich, niemniej Gibson udanie powrócił do ról, za jakie go pokochano (miałem nieodparte skojarzenia zwłaszcza z Godziną zemsty). A że nie jest to zbyt oryginalne – i co z tego? Ważne, że zapewnia dobrą i efektowną rozrywkę w oldskulowym stylu (świetna scenografia i sprawnie zrealizowane sceny walki). Adrian Grunberg spisał się na medal. Może ten film nie zostanie zapamiętany jako wybitne dzieło, bo takim nie jest, ale trzeba odnotować, że Gibson powrócił w dobrym stylu i z niecierpliwością będziemy czekać (oby nie za długo) na jego kolejne produkcje.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: