NATURAL SELECTION
Selekcja naturalna
2011, USA
obyczajowy, reż. Robbie Pickering
Kolejny film z nurtu tzw. amerykańskiego niezależnego kina drogi (cokolwiek to znaczy), z cechami typowymi dla tego gatunku – aktorzy grają przekonująco, ale film jest nudny jak flaki z olejem. Fanatycy kina zaangażowanego zakrzyczą mnie pewnie, że się nie znam, bo to bardzo ambitne dzieło o perypetiach życiowych i ludzkich wyborach – ale tak można usprawiedliwić i dobrze ocenić dowolny film. Owszem, Selekcja naturalna to dzieło ambitne i bardzo dobrze zagrane, ale historia (choć ciekawa) nie wciąga, a seans dłuży się niemiłosiernie. Jest za dużo przerysowań (bogobojne małżeństwo, w którym facet przez lata odmawia bezpłodnej żonie seksu, ale nie ma oporów do spółkowania z kubeczkiem w banku spermy), brak też jakiegoś mocniejszego akcentu, który choć na moment potrząsnąłby widzem. Cały czas jest leniwie i sennie. Tego typu „ambicja” do mnie nie trafia.
Linda jest bezpłodna. Przeżywa szok, gdy w obliczu śmiertelnej choroby męża odkrywa, że w tajemnicy przed nią latami deponował nasienie w banku spermy, w efekcie czego dorobił się nieślubnego syna. Linda jedzie odnaleźć chłopaka i przywieźć do umierającego ojca. Po dotarciu na miejsce nie kryje rozczarowania – niechlujny młodzieniec zupełnie nie odpowiada jej wyobrażeniom. Jednak długa droga powrotna to czas na zbliżenie i nawiązanie właściwych relacji.
Sama historia jest dość interesująca i gdyby nie ślamazarna narracja, może byłbym w stanie wystawić wyższą ocenę. Przy tego typu filmach entuzjaści zwykle wychwalają pod niebiosa, a krytycy miłościwie milczą, bo nie wypada im pisać, że się wynudzili. Mnie wypada więc raczej nie polecam, chyba że miłośnikom kina niszowego. Na pewno fanom „kina drogi”.
Linda jest bezpłodna. Przeżywa szok, gdy w obliczu śmiertelnej choroby męża odkrywa, że w tajemnicy przed nią latami deponował nasienie w banku spermy, w efekcie czego dorobił się nieślubnego syna. Linda jedzie odnaleźć chłopaka i przywieźć do umierającego ojca. Po dotarciu na miejsce nie kryje rozczarowania – niechlujny młodzieniec zupełnie nie odpowiada jej wyobrażeniom. Jednak długa droga powrotna to czas na zbliżenie i nawiązanie właściwych relacji.
Sama historia jest dość interesująca i gdyby nie ślamazarna narracja, może byłbym w stanie wystawić wyższą ocenę. Przy tego typu filmach entuzjaści zwykle wychwalają pod niebiosa, a krytycy miłościwie milczą, bo nie wypada im pisać, że się wynudzili. Mnie wypada więc raczej nie polecam, chyba że miłośnikom kina niszowego. Na pewno fanom „kina drogi”.