THOUSAND WORDS Tysiąc słów

Thousand Words Tysiąc słów recenyja Eddie MurphyTHOUSAND WORDS
Tysiąc słów

2012, USA
komedia, dramat, reż. Brian Robbins
altaltaltaltalt

Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie… Eddie Murphy, grający główną rolę w tym pozornie poważnym filmie. Ale film z Murphym nie może być poważny, więc Tysiąc słów trudno dobrze sklasyfikować. Dramat z elementami komediowymi? Czy komedia trochę poważniejsza niż Dr Dolittle? Mniejsza o to. W sumie nie mam nic przeciwko temu aktorowi – mnie także fascynował 25 lat temu, ale dzisiaj niekoniecznie. Podobnie jak ten film, który niczym nie zaskakuje, w dodatku serwuje nam dobrze znany morał – rodzina jest najważniejsza, nic innego się nie liczy, a jeśli się zaniedbuje żonę i dziecko, trzeba ponieść konsekwencje. Fabuła opowieści jest dość naiwna – oto mężczyzna gadający wiele i często bez sensu (to idealna rola dla Murphy’ego), kłamiący na zawołanie cyniczny agent, dowiaduje się, że do końca życia zostało mu tysiąc słów. Gdy je wypowie – umrze. Zaczyna więc oszczędzać słowa, doceniać ich wagę, doznaje wewnętrznej przemiany, dostrzega właściwe wartości w życiu itd. Banał goni banał. Co by nie napisać – osoba Murphy’ego i trochę idiotyczny scenariusz kładą ten film. Dramaturgii brak, śmiechu również. Od pierwszej chwili wiemy, że bohater nie może umrzeć (nie odkrywam tu chyba wielkiej tajemnicy), bo tak jest ten film skonstruowany. Czy w ogóle postać grana przez Murphy’ego zginęła w jakimkolwiek filmie? Chyba nie, bo to przecież jajcarz i zgrywus, a tacy nie giną. Więc po co silić się na taką powagę i zadęcie? Skoro tyle wiemy, pozostaje jedynie dociekać, jak tym razem wybrnie z sytuacji i czy jego dobre uczynki zmażą winy przeszłości.
    Mógłby to być niezły dramat, ale nie jest. Komedia też średnia.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: