COWBOYS AND ALIENS Kowboje i obcy

Cowboys Aliens Kowboje obcy recenzja Craig Ford WildeCOWBOYS AND ALIENS
Kowboje i obcy

2011, USA
western sci-fi, reż. Jon Favreau

altaltaltaltalt

Nie wiem, czy to miała być satyra na Hollywood, bo jak inaczej wytłumaczyć nieudolne skrzyżowanie Jamesa Bonda, Indiany Jonesa, Dzikiego Zachodu i Obcego? Ale nawet przymrużając oko trudno mi napisać wiele ciepłych słów o tym idiotycznym filmie. Na pewno nie odmówię mu oryginalności, bo po raz pierwszy kosmici atakują USA nie w czasach współczesnych, tylko ponad 100 lat wcześniej. W sumie czemu nie?
   Jon Favreau nakręcił obie części Iron Mana (bardzo zresztą udane), tym razem jednak chyba za bardzo go poniosło. Wiem, wiem, to nie on napisał scenariusz, ale jest reżyserem i bierze odpowiedzialność za ostateczny kształt dzieła. Stworzył obraz sprawny technicznie, ale kompletnie pozbawiony charakteru. Już sam tytuł sugeruje, czego się mamy spodziewać: lekkiej rozrywki i dużo dobrej zabawy wynikającej ze zderzenia dwóch odmiennych światów. Tymczasem otrzymujemy śmiertelnie poważny film, bez odrobiny humoru, co w zderzeniu z podjętą tematyką nie wychodzi mu na dobre. Co z tego, że świat Dzikiego Zachodu jest odwzorowany bardzo wiarygodnie, skoro postacie kosmitów odrealniają opowieść. Gdyby nie oni, mielibyśmy niezły western. A tak otrzymaliśmy niestrawny miszmasz gatunków, któremu brak ikry, który nie wciąga widza, nie wyzwala żadnych emocji, a finałowa rozgrywka raczej budzi zażenowanie niż podziw. Skoro opowieść jest na serio, to wyobraźmy sobie, jaką trwogę w tamtych czasach musiała wywołać nowoczesna technologia kosmitów? Jakie szanse mieliby kowboje ze swoimi pistoletami? Tym bardziej, że przybysze są znacznie więksi i dużo szybsi od ludzi (oraz wyjątkowo ohydni – to już norma w Hollywood, że obcy, wystarczająco inteligentni i mądrzy, by rozwijać technologie nieznane człowiekowi, zawsze wyglądają jak przerośnięte insekty, a często zachowują się jak kompletni bezmózgowcy).
   Co w takiej produkcji robią dwaj znakomici aktorzy? Przyciągają ludzi do kina! Bez ich udziału mało kto byłby zainteresowany obejrzeniem tego filmu. Daniel 007 Craig strzelający laserami z ręki to spore zaskoczenie, taka trochę karykatura samego siebie. Świetny aktor, ale nie bardzo tutaj pasuje. Z kolei Harrison Indiana Ford z racji wieku bardzo dobrze wygląda w kapeluszu i kowbojskich ciuchach. Jego zawzięta mina wręcz predysponuje go do gry w westernach. Jednakże ani oni, ani piękna Olivia Wilde, nie ratują tego nijakiego filmu, bo nie da się go uratować.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: