ADJUSTMENT BUREAU
Władcy umysłów
2011, USA
thriller, reż. George Nolfi
To bardzo dziwny film. Nasuwa mi dość odległe skojarzenia z kultowym Matrixem – chodzi o sam pomysł, że nasz świat jest sterowany przez kogoś z zewnątrz. Matt Damon wciela się w rolę Davida – polityka walczącego o miejsce w senacie. Przypadkowo spotyka Elise (Emily Blunt) i zakochuje się bez pamięci. Jednak nie jest im dane być razem – tak zdecydowali panowie kierujący naszym przeznaczeniem. Traktują ludzi jak marionetki, władają ich umysłami i interweniują, gdy coś wymknie się spod kontroli. David będzie musiał stoczyć długą walkę o ukochaną by udowodnić, że ludzie zasługują na wolną wolę i powinni sami decydować, kogo chcą kochać.
Z pewnością Władcy umysłów to film nietuzinkowy. Mamy tu elementy romansu, thrillera, science-fiction – wszystkiego po trochu, i nawet układa się to w zgrabną całość. Taka bajeczka dla bardziej wymagającego widza. Zaczyna się normalnie, potem następuje intrygujący zwrot – pojawiają się tajemniczy panowie zatrzymujący rzeczywistość, by dokonać niezbędnych poprawek. O ile postacie aniołów w kapeluszach są nieco groteskowe, podobnie jak tajemne przejścia prowadzące nie wiadomo dokąd, o tyle całość zaciekawia i wciąga. Wprawdzie za mało tutaj czystej akcji kosztem rozbudowanego wątku miłosnego, zaś finał niepotrzebnie trochę naiwny i hollywoodzki (co robisz w sytuacji bez wyjścia? – całujesz ukochaną! I problem znika!). Ale i tak na tle masowych produkcji jest to coś innego i godnego uwagi. Bez rewelacji, ale na przyzwoitym poziomie.
Z pewnością Władcy umysłów to film nietuzinkowy. Mamy tu elementy romansu, thrillera, science-fiction – wszystkiego po trochu, i nawet układa się to w zgrabną całość. Taka bajeczka dla bardziej wymagającego widza. Zaczyna się normalnie, potem następuje intrygujący zwrot – pojawiają się tajemniczy panowie zatrzymujący rzeczywistość, by dokonać niezbędnych poprawek. O ile postacie aniołów w kapeluszach są nieco groteskowe, podobnie jak tajemne przejścia prowadzące nie wiadomo dokąd, o tyle całość zaciekawia i wciąga. Wprawdzie za mało tutaj czystej akcji kosztem rozbudowanego wątku miłosnego, zaś finał niepotrzebnie trochę naiwny i hollywoodzki (co robisz w sytuacji bez wyjścia? – całujesz ukochaną! I problem znika!). Ale i tak na tle masowych produkcji jest to coś innego i godnego uwagi. Bez rewelacji, ale na przyzwoitym poziomie.